piątek, 22 września 2017

Nie żebym się czepiał... ALE

Byliśmy wczoraj z Wiktorem u lekarza. Ja zostałem w poczekalni i patrzę ci ja, a tu ci mnie rzuca się w oczy taka etykietka, informacja.



Czy to aby na pewno jest etyczne? Jakimi literami pisany jest ów Kodeks? Że niby dlaczego ja ciężko zarejestrowany, siedzący w kolejce, odczekujący, często głodny, cierpiący, chory, starty na proch i przegniły już niemal płatnik składek - niekiedy zaś prywatnie finansujący eskapadę, w celu przedłużenia pasma cierpień (potocznie: życia) - czemuż, to kurwa, czemuż mam ustępować?! Pal sześć "lekarzowi seniorowi", wiek, to jest przesłanka, ale czemu lekarzowi po prostu? Czyż jego lekarskość wyklucza ma pacjentowatość? Czy ja mniej, a on bardziej w potrzebie? Bo on lekarz, a ja zwykły nikt? A jak przyjdzie dwóch lekarzy poza wszelką kolejnością, dwóch lekarzy się wykluczających z porządku jakiejkolwiek kolejki i każdy będzie sobie rościć etyczne prawo do przyjęcia pozakolejkowego, to co wtedy? Kości rzucą, dyplomami w karty zaczną grać, czy może odbędzie się losowanie? A może jest już jakieś rozstrzygnięcie, że np. chirurg przed ginekologiem, urolog ustępuje neurologowi, a pediatra, to szmaciarz ostatni i - w skrajnych przypadkach! - dopuszcza się nawet, że magister historii wejdzie przed nim?! No nie wiem, może ktoś wie, ja - zwyczajowo - nie wiem... W tym gabinecie pewnie wiedzą.

A na wakacjach - i chwilę po nich - też zrobiłem kilka zdjęć. Mniej dramatycznych. Zdecydowanie bardziej spoko, luz, bez wkurwu. No, to je teraz zamieszczę.


Tęczowa śmieciarka... Może jej dni są policzone?
Nie ukrywam, że BHP dla mnie jest ważne.
Taka tam zabawka-trofeum. Każde dziecko powinno ją mieć!

Zamieściłem, po czym kichnąłem i pojawiło się we mnie pytanie: dlaczego kichanie (a psik!) sprawia przyjemność? I wiecie co, w Internecie jest wszystko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz