wtorek, 19 września 2017

Mortus post mortem, ale “non omnis moriar”!





Od dziewięciu lat jeździmy do Sworów do Pani Mirosławy i zawsze był. A w tym roku już nie. Mortus, pies pierwszej kategorii, dokonał żywota swego. Amen. Już nie będzie tęsknym wzrokiem spoglądał w stronę grilla. Nie będzie cierpliwie dawał się głaskać i wizytował pokoi wynajmowanych gościom. Nie pobiegnie truchtem, nie zamerda tą resztką ogona, jaka mu pozostała, nie uśmiechnie się, nie zagada i nie, nie, nie. Był wzorem towarzyskości i kultury osobistej. Nigdy nie zauważyłem u niego agresji, jaka występuje niekiedy u znerwicowanych wiejskich czworonogów. Zawsze wyrozumiały, ciepły, pomocy. Dzieci i pijani dorośli mogli w jego towarzystwie czuć się bezpiecznie. Gdyby był nieco wyższy mógłby pracować z ociemniałymi cholerykami. Oaza spokoju, który emanował na otoczenie. Odszedł od nas definitywnie. Cześć jego pamięci! Na zawsze w naszych sercach! R.I.P. Zapalamy świeczkę…

Zawołał go Pan... Odwrócił się i poszedł...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz