wtorek, 23 lipca 2013

Włoskie danie - polskie wariacje


Jak mówi jeden z moich kolegów: "pizza... jedzenie włoskich biedaków, a wy się nim [tu słowo niecenzuralne "kurwa"] zachwycacie, jak jakimś frykasem". Nie wnikając w sensowność tego stwierdzenia i nie oceniając jego warstwy emocjonalnej ja przyznaję się do tego, że lubię. Jeszcze z czasów studenckich wlecze się za mną sentyment do toruńskiej Pizzeri Piccolo, a wcześniej – jako dziecku PRL – pizza kojarzyła mi się z potrawą drogą, przesmaczną, restauracyjną czyli czymś extra! Czasy się zmieniły, ale pizzę nadal lubię, nie za często, teraz raczej w wykonaniu własnym, czy – przy użyciu półproduktów – półwłasnym, nie koniecznie tylko z obowiązkowym kiedyś keczupem, po prostu lubię. No i czy to nie jest powód do tego, żeby zmienić pracę? Taka okazja, takie ogłoszenie może się już nigdy nie powtórzyć!



Zresztą... Kto z nas nie marzył o tym, żeby zostać pizzerem... Pizzerem, Jankiem, Zorrem, kierowcą Czarnej Wołgi, Wampirem z Bytomia, czy Misiem Uszatkiem? Kiedyś przychodzi ten moment, że spełniają się marzenia z dzieciństwa i dla kogoś z Was - drodzy czytelnicy tego bloga - to może być właśnie dziś! (Uwaga dla zainteresowanych: oferta sfotografowana w Malborku, więc myślę, że praca będzie świadczona właśnie tam).

poniedziałek, 8 lipca 2013

...ujowy smak?

Tylko mnie "...uj" się słabo kojarzy i - przez to skojarzenie - w haśle reklamowym wypada niezręcznie? Robota w lekramie, to jest trudna robota, ludzie nic tylko się czepiają...


"Kier... uj ze smakiem!" - to by lepiej wchodziło.

A tu przykład na to, że hasło: "Pieniądze leżą na ulicy" można zgrabnie przekształcić i to pasuje, to gra!


Może tylko, zamiast "chodzą" dałbym "pełzają" ale to już jest szczegół.