piątek, 18 lipca 2014

Armagedon w włos

Wiktor przedwczoraj (tonem martwego już sześciolatka):

- Tato... Muszę jutro pojechać na cmentarz, zamówić sobie miejsce...
- ?!
- Nie przeżyję wizyty u dentysty...

Przeżył. Bezboleśnie. I całe szczęście, bo nie zniósłbym pogrzebu własnego dziecka w taki upał i przed urlopem. Serio.

piątek, 11 lipca 2014

Najpierw powoli, później też powoli, jak żółw, o c i ę ż a l e

Lato płonie. Mistrzostwa całego świata "wchodzą w decydującą fazę". Syn kończy edukację w przedszkolu i od września szkoła życia. W sierpniu planowany jest urlop konieczny i karkołomny, jak nigdy dotąd. Słucham nowej płyty Rojka. Bardzo mi się podoba. Nawet ten fragment, w którym autor śpiewająco prosi: "Złap mnie za włosy, złap mnie i ciągnij"... Patrzę na zdjęcie Pana Artura z okładki płyty. Bo ja wiem? Od biedy da się zrealizować.

środa, 2 lipca 2014

Nie umarłem

Właściwie, nie ma się czym chwalić, ale: nie umarłem. Znaczy to tylko tyle, że umarcie jeszcze przede mną, czyli przyszłość jawi się tak zwanych "świetlanych barwach".

Kurtułazyjnie i kulturalnie pozdrawiam z tego miejsca wszystkich dwóch/dwoje czytelników bloga.

Ałtor.