środa, 28 grudnia 2011

Życzenia na Nowy 2012 Rok

Jesteśmy po świętach… Wszyscy! Cały kraj i świat cały jest po świętach! Wierzący, wierzący inaczej, ateiści, agnostycy, rytualiści i nawet prawosławni, tak, oni też już są po świętach. Tak to już jest, że było-minęło i nie wróci! Trzeba żyć dalej, podnieść się rano, ubrać i tym podobne. Na szczęście przed nami Nowy Rok! Co prawda, też pechowo na łikend przypadający, ale co tam. Jest Nowy Rok, jest okazja, żeby postrzelać z korków od szampana, petard czy co, kto tam będzie miał pod ręką. Jest okazja, żeby jeszcze raz cieszyć się z nie wiadomo z czego, bo przecież nie wiadomo, co nam ten Nowy Rok przyniesie, czego przyjdzie nam zaznać w nadchodzących dwunastu miesiącach. Jako urodzony optymista - który dopiero w trzeciej minucie życia przeszedł na pozycje skrajnego pesymizmu życiowego (potocznie: realizm) – dostrzegam zagrożenia czające się w mroku nachodzącego czasookresu, ale niech tam, będę udawał, że wszystko jest ok i że idzie ku lepszemu.
Chciałbym w tym momencie złożyć okolicznościowe życzenia. Życzę wszystkim wyświechtanego i ubanalnionego zdrowia, o którym - dopiero, jak się spieprzy - wiadomo jak było/jest ważne. Kto wie, czy nie najważniejsze. Wszak nawet bohatersko i honorowo ginąć za Ojczyznę lepiej jest bez kataru i na własnych bohaterskich nogach, które - w kluczowym momencie - nie zawiodą, nie ugną się, poniosą na wroga i pozwolą zginąć w odpowiednim, bohaterskim miejscu. Zatem zdrowia.
Stabilizacji finansowej, na poziomie pozwalającym godnie żyć. Niech kredyty się spłacają, banki będą zadowolone, Pan Frank nie przyrasta, a może nawet nieco osłabnie, nie żeby zaraz miał wykitować, ale lekka zapaść, do poziomu poniżej 3 PLN (tak, był taki czas w historii, kiedy Pan Frank chodził poniżej 3 Zetów…), to by było miłe wielce. Wiem, że moje życzenia nie mają mocy „życzeń pobożnych”, ale warto próbować, co nie? A co do zagadnienia „godnego życia”, to niech każdy własną godność określi według siebie.
Tym, którzy to lubią życzę wielu spotkań w miłym gronie, tym, którzy uważają, że „miłe grona” to - co najwyżej! - winogrona, życzę smacznego i niskich cen w sklepach. Właściwie, rozmowy z owocami też mogą „nieźle kopać” i stymulować, więc ci drudzy nie stoją na przegranych pozycjach w rozwoju kompetencji społecznych i oratorskich. Niech każdy ma to, co lubi, nawet, jeżeli na to zupełnie nie zasłużył! Tego Wam życzę. (Oczywiście z wyłączeniem szkodzenia komuś innemu, znaczy, że np. ja chce mieć ten samochód, co ma tamten gość i przez to on go traci! Na takie machlojki się nie zgadzam i w przypadku takich zagrań, proszę się na moje życzenia nie powoływać, nimi się legitymizować nie pozwalam!).
Mam nadzieję, że do zobaczenia w przyszłym roku i że za rok też będę mógł czegoś komuś życzyć. Na przekór zapowiedziom końca świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz