wtorek, 13 grudnia 2011

Brak myśli przewodniej - czyli pompon a sprawa polska

                Jak w tytule. Nic się nie dzieje. Spokój jest i cisza. Z drugiej strony patrząc: stagnacja i zgnuśnienie. 13 grudnia 2011 r. Z czym kojarzy się Państwu ta data? Ja 30 lat temu byłem już na świecie. Ależ wtedy była zima! Śniegu tyle, że więcej ode mnie. Jak szedłem korytarzem wykopanym na podwórku w białym puchu, to pompon mojej czapki nie wystawał ponad krawędź. Było ciężko. Czołgi na ulicach, koksowniki i grzejący się przy nich żołnierze, w telewizorze – i tak marnym programowo – niemiła niespodzianka. Martyrologia. Nie pamiętam zbyt wiele. Tylko ten śnieg, mróz i że do szkoły nie trzeba było iść.
Może dzisiejsza stagnacja i bezruch są lepsze? Może lepiej nie żyć w ciekawych czasach? No i śniegu nie ma, na trawie widać tylko ślad lekkiego przymrozku. (Jak wiozłem rano Wiktora do przedszkola, to zainaugurował – w tym sezonie jesienno-zimowym - swoją działalność ABS). Co prawda dzisiaj też nie jest dobrze, ale chyba - mimo wszystkich dolegliwości – lepiej niż 30 lat temu. Słyszę co jakiś czas tęskne pojękiwania i sentymentalne wzruszenia nad czasem minionym, sam co jakiś czas też popadam w nastrój wspominkowy i rozumiem, że „wspomnień czar” ma niezwykłą moc. Rozumiem to, akceptuję, ale wyraźnie dostrzegam czaru tego zwodniczą moc i nie pochwalam przesadnego ulegania mu. Bo byliśmy młodzi, bo mieliśmy więcej sił, bo się chciało, bo było o co walczyć, bo świat był prosty, bo my staliśmy tu, a tam stało ZOMO. Czytałem ostatnio fragment wywiadu z jednym takim profesorem i jeszcze jeden fragment artykułu o ludzkiej pamięci i z tych lektur wynikało, że we wspomnieniach wszystko jest prostsze i bardziej klarowne, niż było w życiu, bo wspomnienia potrafią nas bardzo, ale to bardzo oszukać. Oczywiście dla naszego dobra!
Co ja pamiętam z 13 grudnia 1981 r.? Hm… Z całą pewnością śnieg, ale czy moja czapka miała pompon, tego nie wiem i nigdy się już nie dowiem. Przepadło. Mój indywidualny głos w dyskusji o stanie wojennym jest cienki i nic tego nie zmieni. Żadne lektury, programy na Diskowery, wywiady rzeki z „Nami” i „Onymi”, odtajnienie akt, a nawet szczere wyznania na łożu śmierci. Klapka na mózg zapadła. Ciesząc się zatem umiarkowanie ciepłą zimą, serdecznie pozdrawiam kombatantów i całą resztę. Miłego dnia.
(I tu chciałem zamieścić piosenkę, podobająca mi się, ale... Ale strach padł mi do nóg i blady przydusił mnie i nie pozwolił tego uczynić, bo miała to być piosenka Kultu, pt. "Parada wspomnień" (Kazimierz Staszewski/Kult)... Wiadomo: wszystkie prawa dla bezprawia zastrzeżono i inne takie kancelarie prawnicze, więc sobie odpuszczę).

2 komentarze:

  1. A ja jeszcze pamiętam, że nie było teleranka. A widząc lekko przestraszone miny moich rodziców po wystąpieniu Pana gen. J., mimo że nie rozumiałam co on właściwie ma na myśli, wiedziałam, że nie jest wesoło. No i po chwili, jadąc samochodem, na każdym skrzyżowaniu mijaliśmy żołnierzy z bronią, czołgi i byliśmy co kawałek kontrolowani. Hmm..., pamiętam jeszcze godzinę policyjną i martwienie się czy tata i wujek zdążą wrócić do domu. Pamiętam też, że pytałam tatę czy to jest wojna i czy będą do nas strzelać. Miałam wtedy 5 lat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja niestety mam problemy z pamięcią. Mogą mi udowodnić, że stałem wtedy - ramię w ramię - z kolegami ze Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej... ;-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń