czwartek, 14 kwietnia 2011

Mówię, nikt nie rozumie...

Przez kolegę do łez wzruszony postanowiłem poczynić wyznanie: jestem romantykiem. Romantykiem niepoprawnym, romantykiem – synem Romana (prawda, że dobrze się składa?), romantykiem natchnionym, romantykiem pełnym pasji i polotu! Oto ja! Każda piosenka romantyczna, romantyczny utwór pisany wierszem i prozą, romantyczna płaskorzeźba i rzeźba bardziej 3D niźli płaskorzeźba, no absolutnie wszystko romantyczne, to właśnie jestem ja. Ja i romantyzm - to jedno! Każde moje słowo, każde moje spojrzenie, wszelkie odruchy organizmu noszą i wypełniają znamiona romantyzmu, o czym uprzejmie donoszę Urbi et Orbi.
Dla osób, którym nieco trzeba przypomnieć - za Wikipedią - przypominam: „według romantyków świat dzielił się na to, co widzialne (materialne) i poznawalne zmysłowo oraz na to, co niewidzialne (duchowe) – dające się poznać jedynie za pomocą środków pozarozumowych, takich jak wiara i intuicja. Romantycy zwrócili uwagę na życie wewnętrzne człowieka – duchowość, uczucia, emocje, a również na odrębność jednostki ludzkiej, jej odmienność i indywidualność. Dominacja uczucia nad rozumem była także buntem przeciwko zastanej rzeczywistości i obowiązującym w niej normom społecznym. Bohater romantyczny charakteryzuje się nieprzeciętnością, konfliktowością; samotnie buntuje się przeciw normom społecznym lub walczy w obronie ojczyzny”.
Ja… Cały ja. Istniejący w realu, ale przecież jednak bardziej niewidzialny od oparów, czarów, marów, na „dzień dobry” niby podaję ludziom rękę, ale poznać i uchwycić się daję raczej tylko i wyłącznie pozarozumowo. Ruszam się w sposób tak odmienny i indywidualny, że spotkać się ze mną można tylko dzięki niesamowitej wierze i intuicji. Rozum? Nie znam tego pojęcia i jestem absolutnym - powtarzam absolutnym! - buntem przeciwko zasranej rzeczywistości i obowiązującym w niej normom społecznym.

Majtki na głowę,
skarpety na ręce,
na urodziny tylko pogrzebowe wieńce!

Oto moje mottywujące mnie do działania zamottane motto. Ech…
Mógłbym teraz pomieścić tu kilka przykładów mego programowo romantycznego życiorysu, choćby działań z ostatnich kilku godzin tegoż, ale czy prawdziwemu romantykowi wypada udowadniać swój płomienny romantyzm?! Chyba nie, ale niech tam, mnie na tym nie ubędzie, a kilku niedowiarkom zmieni się pożałowania godna dezorientacja:
1. Wbrew rozsądkowi, tylko przy użyciu energii duchowych, utrzymuję na krześle – od pasa w górę! - pozycję imponująco pionową. I tak od ponad 4 godzin!
2. Mój wygląd… Stanowczo mój wygląd wymyka się z obławy banalnych opisów i jest chyba najbardziej wyrazistą formą buntu przeciwko obowiązującym normom społecznym. I nie pytajcie mnie dlaczego… Bo nie wiem, po prostu tak czuję, a wiadomo, że tu czucie rządzi!
3. Jestem bohaterski, a że przy tym uderzyłem kilka kobiet, starców, dzieci i osób niewidomych na wózkach, co tylko dowodzi nieszablonowości moich działań.
4. Samotność w mym buncie jest wręcz przysłowiowa i tego nie będę rozwijał. Sam do siebie pomamroczę niezrozumiałym dla profanów językiem geniuszu i wizji.
No, to tyle w kwestii mego oświadczenia. Serdecznie pozdrawiam wszystkich romantycznych duchów i wszystkie romantyczne duszyczki. Papatki!

PS. Aha! Nie dodałem jeszcze, że oczywiście walczę w obronie ojczyzny, nie wiem jeszcze której dokładnie, ale walczę! Pazurami drę najbliższe otoczenie, kłami kąsam, toczę pianę z otworu gębowego! Aaaa!!!!

 PS2. Wiem, już wiem o jaki kraj będę walczył! Dzisiejszy Duży Format Gazety Wyborczej (nr 14/922), "POLSKA USTAMI BOGA", z katolickim publicystą Tomaszem Terlikowskim rozmawia Grzegorz Sroczyński. Tam jest wszystko!

4 komentarze:

  1. Wiesz co Arek. Z Ciebie taki romantyk, że tylko siąść i płakać.
    Tym sposobem uzyskałeś efekt łez w moich oczach. Nie kłopocz się. Nic już więcej nie rób.

    Dobrze, że nie łączy nas żadne uczucie (poza niechęcią), bo inaczej musiałbym popełnić samobójstwo.
    Hmmmm - ale wtedy, to chyba ja byłbym romantyczny. Niestety romantyczny do ostateczności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bądź sobą. Popełnij. Cóż nam pozostało, cóż innego?.. Ja się zgadzam. Zgadzam się na Twoje samobójstwo, nie będzie mi z tym lekko, ale poniosę jakoś mój ból i kto wie, kto wie?.. Może dam sobie z tym radę... Jestem optymistą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem sobą. Dlatego nie popełnię. Nie popełnię i basta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taś, taś, taś... Daj się skusić moniek, popełnij, popełnij...

    OdpowiedzUsuń