czwartek, 25 maja 2017

Dirty Spade



By być bliżej Boga, dobrze jest mieć telefon komórkowy. Naukowcy już dawno udowodnili, że 87 % Bogów jest w stanie przechwytywać sygnał telefonii komórkowej i nawet dane zapodawane w formie transmisji danych (że niby filmiki, zdjęcia itp. wydarzenia medialne) spoko do nich docierają. Przy czym ważne jest, że Bogowie mają dostęp do połączeń telefonicznych zarówno pomiędzy rozmówcami własnych religii, jak i całej reszty, włączając w to gadki o dupie Maryni snute przez ateistów i nawet skończonych szatanistów, dowolnie definiowany w zależności od religii właśnie. Porozumienie w tej sprawie zostało podpisane w trzecim wieku p.n.e., co oczywiście nie przeszkodziło Jezusowi podpisać go osobiście. Ok., wracając do meritum, to patrząc z tej perspektywy wydarzenie z ostatniej niedzieli bardzo przybliżyło syna mego Wiktora do sfery sacrum. Przyjęciny składające się z części stricte religijnej (two hołurs in czercz i okolice) i części stricte restauracyjnej, odbyły się i przeszły w akceptowalnej atmosferze i przy pogodzie sprzyjającej. Nie chce mi się opisywać tego dzikiego mrowia przygód i wydarzeń, jakich byliśmy świadkami. Najważniejszy jest mobajl-smart-fon. Komunikacja i Komunia, prawda że to ma sens? Zacieśnianie więzi z kolegami ze szkoły ruszyło… Ten tydzień, tzw. „biały tydzień”, zapalił zielone światło, dla dość rozpasanego korzystania z dobrodziejstw i cudu współczesnej techniki, ale nieuniknionym będzie wprowadzenie pewnych ograniczeń w użytkowaniu sprzętu. Jednym z nich będzie z pewnością absolutny zakaz nadawania bezpośrednich (lajf) relacji z mieszkania, w którym toczy się tzw. normalne życie. Na przykład wczoraj… Wracam sobie z wycieńczającego i upodlającego mnie w każdym wymiarze biegania - włos w nieładzie, twarz w nieładzie, cera niereklamiana zupełnie, bo ziemista (są takie! gleby laterytowe, żyzne, urodzajne, ale o barwie ceglastoczerwonej), samopoczucie i całokształt, jak po zderzeniu z TIRem (biegam, bo lubię zderzać się z TIRami), ogólnie rzecz ujmując: temat na rozprawkę maturalną na temat braku kondycji człowieka we współczesnym świecie - a tu syn mój właśnie nadaje koledze relację… Kadruje nieporadnie, nieumiejętnie jeszcze, obejmuje okiem kamery, przemieszcza się po całym mieszkaniu i grozi uchwyceniem, „daje szansę” na zaistnienie w roli mistrza drugiego planu, czego ja – postać pierwszoplanowa – stanowczo chcę uniknąć. Zatem, to będzie jeden z pierwszych zakazów. A potem przyjdą kolejne. Nieuchronnie. Fala pokomunijnych zakazów i wzmocnionych, rozszerzonych dekalogów idzie z gniewu ludu. Dopisze się paragrafy, punkty, doda literki do cyferek, dołoży przypisów i ogarnie to grzęzawisko i bagno możliwości! Synu drżyj i nie drzyj japy!!!

By być bliżej Boga, dobrze jest umrzeć i dać się zakopać. Wczoraj zakopali Agnieszkę. Oby sprawdziło się jej to, w co wierzyła, oby było tak, że „każdemu będzie dane to, w co wierzy” - jak powiedział Szatan do odciętej głowy wciąż żywego przewodniczącego Massolitu.

By być bliżej Boga, zostań „brudnym szpadlem”… Pozostając w okolicach religijnych zamieszczam zdjęcie z witrynki stojącej sobie przed jednym z kościołów, w tym pełnym kościołów mieście. Może nie wszystko widać, ale kwestia zasadnicza jest chyba jasna. No… To skopałem chwasta…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz