wtorek, 27 czerwca 2017

Post tytularny - czyli sam post, bez tytułu



Dawno mnie nie było, choć z relacji świadków wiem, że tu i ówdzie bywałem widzialny. Są zdjęcia, a wiadomo, że to podstawa ustalania tożsamości i szlaku wędrówki. Tymczasem w świecie zaszły zmiany.

Koniec roku szkolonego! Syn dotarł do końca klasy trzeciej. Otrzymał promocję i ma na to świadectwo. Kiedy zaważyłem, że zazdroszczę mu wakacji, odparł - z wrodzoną sobie prostotą i złośliwością - że ja już swoje wykorzystałem… Cóż… Racja jest po jego stronie.

Dobra zmiana nadal zmienia. Rodzi się pytanie: a co kiedy już wszystko zostanie zmienione na dobre? Czy wtedy zostanie obrany kurs na „dobre utrzymanie”? E tam, skoro już będzie dobrze, to przecież będzie mogło być jeszcze lepiej, bo nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej!

W depresji denerwujące jest to, że nie ma sensu. Oczywiście, jest deprecha reaktywna - ludzie, koty, chomiki mrą i smucą – ale jest też z dnia na dzień, na łeb na szyje, ex nihilo, z żadnego tam deszczu, pod owszem sporych rozmiarów wprost rynnę przejście gwałtowne. Nawet jeżeli pojawiają się jakieś tam jaskółki, znaki zapowiadające, to bywa, że się ich nie dostrzega, że nie chce się ich dostrzegać… Myślę sobie, że niebywale często tak bywa. Wiadomo: nadzieja i alkohol potrafią zdziałać cuda! Maskowanie bojowe w warunkach miejskich i survival codzienny, to są dyscypliny mocno przećwiczone i przepracowane. A słowo klucz, to – na ten moment – anhedonia. Prawda, że ładne? Niebieska żyrafa.

Tak… Cofam się do tyłu…

Czytam „Jądro ciemności” Josepha Conrada. Zawsze byłem fanem tego autora i nadal jestem. Ma takie zdania, że po prostu klękajcie narody! Ma takie zdania, akapity, książki całe! Ma takie wszystko, no po prostu autor wybitny i do tego Polak! Przynajmniej w jakiejś części na pewno tak.

Mechanik ponaprawiał nam samochód i nie wystawia rachunku… Sam nie wiem: czy nie powinienem się tego bać? Tego, że nie wystawia, bo jak w końcu wystawi…

Nadchodzi urlop. Wielkimi krokami nadciąga wypoczynek! Będę zatem wypoczywał. Och! Jak ja sobie wypocznę! Ech!!! Gdziekolwiek będę, cokolwiek się stanie - wypocznę! Ślubujemy!!!

Wczoraj byliśmy z Wiktorem u stomatologa. Tak. To bardzo ważna informacja. Zęba trzeba było wyrwać. Cążkami i profesjonalnie, bo siłami natury nie dało rady. Rwa… I jeszcze Wróżka Zębuszka wystawiła paragon… Jakby Doktor Zębuszek pracował za friko…

Przedprzedwczoraj byłem na basenie i uparłem się, że przepłynę 80 długości. Tak… Wzdłuż. Jestem uparty. Podobno masa ludzi sika do basenu. Ja nie sikam. Przynajmniej nie ze słupka startowego. OK. Wcale nie sikam do basenu.

A w zeszłym tygodniu rodzinnie byliśmy na zakończeniu sezonu treningowego karate i też ćwiczyliśmy. Poczułem ścięgna. Jak za młodych lat… Tak, byłem kiedyś młodszy…

3.33 nad ranem, może sens przyjdzie? ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz