piątek, 9 marca 2012

Dlaczego nie zabronisz mi czytać literatury iberoamerykańskiej?..

Dzieci są źródłem radości i utrapienia, zupełnie jak psy i koty, jak wszystkie psy i koty tego świata, spętane w jeden malowniczy kłąb i wrzucone do jednego mieszkania. Dzieci są też źródłem niebanalnych i zaskakujących stwierdzeń, przede wszystkim zaś: dzieci demaskują… Wiem o tym, bo zostałem ostatnio w bezlitosny sposób zdemaskowany przez Wiktora. Podczas jakiejś utarczki domowej, kiedy próbowałem wyegzekwować coś od dziecka i zagroziłem mu zakazem oglądania telewizji, dziecko postanowiło odwdzięczyć mi się pięknym za nadobne i stwierdziło, że ono też zabroni mi robienia tego, co lubię najbardziej! Dziecko przez chwilę się zastanawiało, co by tu wybrać z szerokiego wachlarza moich ulubionych zajęć, po czym z zabójczą prostotą stwierdziło:
                - A ja zabronię ci pić alkoholu!
Muszę przyznać, zabolało… Nie próbowałem walczyć. Precyzyjnie trafiony, melancholijnie pomyślałem tylko, czy picie alkoholu rzeczywiście jest tym, co lubię najbardziej i skąd moje dziecko o tym wie? Kto utwierdził mego syna w przekonaniu, że to jest właśnie to?! Nie chodzi o to, żebym się wykręcał! Nie zaprzeczę przecież: pijam. Na przestrzeni kilkunastu w sumie już lat spożywania napojów alkoholowych, zdarzyły się zapewne i takie przypadki, kiedy to picie urągało podstawowym zasadom zdrowego rozsądku i BHP, ale było to dawno, minęło bezpowrotnie i uległo przedawnieniu! Od tamtej pory na świat przyszły miliony ludzi, miliardy owadów skonało na szybach samochodów, hektolitry wody wpadły do mórz i oceanów. Młodość się wyszumiała i nadszedł czas statecznej dorosłości z zainteresowaniami poważnymi, udało mi się np. skończyć studia… Aktualnie zaś posiadam na stanie przecież jeszcze co najmniej kilka pasji, zainteresowań, zajęć… Ech…
Niemo patrząc w oczy syna zapytałem w myślach: dlaczego nie zabronisz mi czytać literatury iberoamerykańskiej?

PS. Po tej przygodzie w domu, Wiktor zdecydował się jeszcze raz zabronić „tego, co lubię najbardziej”. Tym razem rzecz działa się w przedszkolu, na korytarzu, w towarzystwie innych rodziców odbierających swoje pociechy… I kiedy czekałem na wykonanie wyroku, to dziecko zlitowało się nade mną i stwierdziło, że zabroni mi „oglądania sportu w telewizji”… Ulżyło mi.

2 komentarze:

  1. Zabawne i bardzo fajnie napisane :-) Zostałam fanką tytułu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, informuję, że spotkanie Fanklubu Tytułu (FT)odbędzie się w przyszłą środę o 11.27, we Warszawie. Pozdrawiam. ;-)

      Usuń