środa, 11 października 2017

...



Brak lekkości i dużo bylejakości.  I jeszcze to, że z każdym rokiem coraz więcej mi wypada (zęby, włosy, dyski) i coraz mniej mi wypada (powiedzieć „spierdalaj” i zgubić bieliznę w kinie). I tak się sobie przyglądam, jakbym patrzył na preparat w laboratorium onkologicznym. I ciągle nic z tego nie wynika, a ja ciągle czekam, że coś jednak z tego wyniknie. I tylko coraz mniej mi się podoba, to co widzę i to czego nie widzę. I tylko nienawidzę coraz bardziej (tu dedykacja dla Pawła, który nienawidzi jeszcze bardziej, ale przynajmniej potrafi to wyrazić). Oczywiście on się z tym nie zgodzi, bo niezgoda go buduje, a zgoda zrujnuje, ale co tam. Każdy ma prawo rujnować się wg własnego pomysłu i słuchać muzyki kantry… Nawet polskiego kantry, choć – po prawdzie – co to znaczy na ziemi Kurpiów, Ślężan, czy rdzennie polskiej szczecińszczyźnie? Kolej na jesień. Wczoraj „Światowy dzień zdrowia psychicznego”. Internet i tytuły: „W Polsce schizofrenia to tabu”, „W Polsce brakuje psychiatrów”, „Mężczyźni są silniejsi fizycznie, ale mają słabszą psychikę. Dlaczego?”. Właśnie…  Dlaczego? Dlaczego w Polsce ciągle jest, jak jest, a młodzi lekarze głodują? Bo nie chcą głodowych pensji? Homeopatia przewrotna? I czy ty też śnisz misie nocami? I jak to się dzieje, że płyty Katarzyny Nosowskiej z piosenkami Agnieszki Osieckiej lepiej się słucha, niż płyty Stanisława Sojki z piosenkami Agnieszki Osieckiej? Jesiennie mi. Już się nie zielenię, nie kwitnę, nie rosnę, raczej nadaję się na nawóz, a może i to nie. „Nie, to nie!”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz