wtorek, 7 czerwca 2016

Znowu o umieraniu i chorobach



Czasami trudno się utrzymać w ryzach. Tak… Czasami trudno. I człowiek leży wtedy tak zamaszyście, że nie ma mowy o ruszeniu nogą czy nawet kiwnięciu najmniejszym palcem. Nie ma mowy.

Dwa fakty z życia na temat śmierci, które pokazał mi telewizor.

1.Przeskakuję po kanałach. Tu grają, tam śpiewają, tu ktoś opowiada, tam oczywiście kopią piłkę. I nagle dociera do mnie kogo widziałem… Wracam. Andrzej Niemczyk. Zostały tylko oczy, nawet głos jest w stanie zaniku. Mówi z takim wysiłkiem, jakby właśnie skończył długi bieg, a przecież siedzi na wózku inwalidzkim. Andrzej Niemczyk umarł 2 czerwca. Świeża śmierć, jeszcze ciepła.

2. Program o kulisach sławy, a w nim Tomasz Jastrun o samobójstwie i depresji… Mówi składnie i spokojnie. Mówi o tym, że właściwie nie da się mówić i opowiedzieć, ale od czego są poeci? Od umierania ze słowem na ustach… Od tego, żeby się trząść, bać, cierpieć, płakać, umierać i umrzeć.

Niech pan się weźmie w garść… Koniec taryfy ulgowej… Jak słyszę takie zdania, to zastanawiam się - po raz kolejny – dlaczego tak trudno zrozumieć, że depresja jest chorobą, którą trzeba leczyć, a nie zaklinać pacjenta? Zastanawiam się też dlaczego po śmierci Andrzeja Niemczyka, znowu usłyszałem o „walce przegranej z chorobą”?! To tak ciężko przyjąć do siebie, że to po prostu przegrana z czasem, że tu nie da się wygrać, że to w ogóle nie jest walka? Jakie my ludzie mamy możliwości w tym starciu? Ciekawe, że jak komuś w wypadku komunikacyjnym urwie głowę, to nie słyszę, że przegrał walkę z jej brakiem... A facet po siedemdziesiątce, z zaawansowaną chorobą nowotworową już jest na ringu i przegrywa. Bardzo nie lubię tego zwrotu. Dla mnie śmierć w wyniku choroby nigdy nie będzie dowodem na przegraną tego, kto umarł. Co najwyżej jest to przegrana ludzkości (medycyny) w radzeniu sobie z chorobą. Z każdą. Tą mieszcząca się w głowie także.

2 komentarze:

  1. A już było tak miło, wiosennie i znowu tąpnięcie, eeh.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak pomyślałem... Obiecuję, że następny wpis, związany z wyjściem z grupy, pełen będzie tryśnięć optymizmu, zalewów szczęścia, erupcji radości. No po prostu wesołe psisko tańczące disko! O bie cu je!

    OdpowiedzUsuń