poniedziałek, 27 czerwca 2016

Euro - kałdun - upały



Stało się!.. Wyszliśmy z grupy, a nawet postąpiliśmy o krok dalej, bo w emocjonującym pojedynku z Białym na Czerwonym Tle Krzyżem, zwyciężyliśmy w loterii rzutów karnych i oto stało się! Jesteśmy tam, gdzie jeszcze nigdy nie byliśmy! Nikt z nas tam nie był, w kręgach znawców trwały nawet dyskusje, czy to „tam” rzeczywiście istnieje, czy nie jest może tylko mistyfikacją? Okazało się, że istnieje, okazało się, że jest, okazało się, że występuje tam zarówno tlen, jak i woda tak potrzebne do życia. Są tam również piwa w wielu smakach i odmianach, są wuwuzele, są przekąski i plany mocarstwowe, bo dopiero teraz przyszedł czas ugruntowanego dmuchania w balona, dopiero teraz potęga nasza na miarę mistrzów świata w Mistrzostwach Europy może zakwitnąć kwiatem okazałym. A co tam, że śmignęliśmy jednym błędnym strzałem białego krzyżaka! A co tam, że druga połowa, to nie było 45 minut monolitu w defensywie i kąśliwych kontr wyprowadzanych o 4.43 nad ranem! A co tam wreszcie, że R. Lewandowski nie ma okazji i nie oddaje strzałów, choćby i zza węgła! A nic tam! Takie tam, w tą stronę czynione uwagi, w tym klimacie jojczenie i gderanie, to jest malkontenctwo i zdrada narodowa. Pamiętajmy, że są wśród nas nosiciele wiadomego genu… Tak trudno przywyknąć do sukcesu… Tak… Trudno…

Kałdun wegetarianina i nie tylko, bo przecież są jeszcze kałdun prezesi, kałdun truchtolenia czy à rebours „kałdun” piłkarza Roberta L. (TV go pokazuje prowokacyjnie i złośliwie), kałdun jako taki, to jest temat pożoga, to jest topos gorejący, bo męski kałdun, to jest temat tabu(n). Niby nic się nie dzieje, niby żadnych tam problemów i jest tylko głęboko wciągnięty oddech i eksponowany luz, więc temat oficjalnie jest ogarnięty, ale kiedy psychopatyczny socjopata rzuca do ciebie: „Mam taką samą koszulkę, ale nie opina mi się tak na brzuchu”, to wtedy wiesz, że groza obozów zagłady - choćby w małym, jednostkowym wymiarze - może się powtórzyć. Wiesz wtedy, że ryzykowne i bolesne eksperymenty na ludziach (na tym konkretnym zwłaszcza) powinny być możliwe do przeprowadzenia. Uwaga na marginesie: chcąc zniszczyć morale mężczyzny, weź lalkę vu-du, w miejscu brzuszka zamontuj jej balonik, po czym zacznij go powoli pompować… Codziennie troszkę… Ewentualnie częstuj go słodyczą życia… Groza… A była to zaledwie uwaga na marginesie, wracając zaś do głównego nurtu, zauważę tylko, że kałdun powinien stać się tematem rozważań poważnych, naukowych i powszechnych. Powinien trafić pod strzechy i może kiedyś pokuszę się o jego typologię, ze szczególnym zaangażowaniem szydząc z kałduna wege, z tej parodii kałduna, z jego zapaści i niepoczytalności, a wreszcie z tego, że u źródeł zaprzecza on idei wegetarianizmu, przetwarzając czystą roślinę w amoralne i jednoznaczne mięso. Tak, kałdun wegetarianina zdradziecko zasila mięso, sam mięsem będąc... Tęsknota za fotosyntezą...

Poza tym: upały - legendarne, szalone, owiane mgłą obłędu i nie do ugaszenia. Szkoła się skończyła, a zaczęło się wakacyjne rozprzężenie. Grzech zaniechania od morza do Tatr. Noce jasne. Widoki z okna: na urlop, na zachody słońca, na bezsenność. Pozostaje tylko dotrwać w zdrowiu i być w stanie się cieszyć, czego serdecznie Państwu życzę. Oprócz oczywiście zwycięstwa nad Portugalią, co jednoznacznie już potwierdzi, że mieszkańcy naszego kraju, to naród wybrany i kropka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz