Stało się… WYGRALIŚMY!!! Nie było lekko, choć było niespodziewanie
łatwo, jak na kogoś kto daje radę kontrolować przebieg meczu pijąc jednocześnie
piwo i gniotąc tyłkiem kanapę. Chyba po prostu byliśmy lepiej przygotowani, niż
nam się to wydawało. Głowa wytrzymała, kondycyjnie był to nasz najlepszy występ
od czasów Dnia Sportu w szkole podstawowej, do samego końca utrzymaliśmy też
wysoki poziom koncentracji, co w walce z wyspiarzami jest niezmiernie istotne.
Sami jesteśmy lekko zaskoczeni, ale przede wszystkim szczęśliwi! Wiemy, że
dalej nie będzie łatwo, jednak pierwszy krok został zrobiony. Weszliśmy do
historii. Teraz mamy zamiar
r-o-z-g-r-o-m-i-ć Niemców.
Wszystkich! Na nadchodzący mecz na pewno usiądziemy maksymalnie skoncentrowani,
a kiedy już będziemy wybiegać na murawę, to nie będzie w nas lęku czy respektu
dla jakże utytułowanego rywala. Będzie tylko wola zwycięstwa i głód sukcesu,
którego nie zaspokoją żadne chipsy, paluszki czy inne przekąski. O tym, że
naszego pragnienia - by dokopać szwabom - nic nie ugasi, oczywiście nie ma
potrzeby dodawać, mimochodem więc tylko powiedzmy, że w zgodzie z tradycją lać
będziemy w siebie kolejne browary. Uzupełniwszy zaś mikroelementy,
makroelementy, wszelkoelementy damy radę i zagramy na maska naszych umiejętności
i możliwości! Wzniesiemy się na wyżyny, by z wyżyn tych wdrapać się na
wierzchołki gór, a nawet na wierzchołki drzew porastających wierzchołki tych
gór! I tak kołysząc się na czubkach choin – bo z pewnością będą to elastyczne choiny!
- na porywistym wietrze, powiewać będziemy biało-czerwonymi szalikami i
flagami, na których wypiszemy nazwy wszystkich miejscowości naszego kraju. A z
gardeł naszych wyrwie się pieśń! Cały naród zaśpiewa i zagra i pomacha. Tak
będzie!
A kiedy zejść przyjdzie z drzew, spomiędzy chmur i obłoków, to nie
zejdziemy, tylko odbiwszy się lekko (po czwartym piwie to nie grzech) polecimy
w przestworzach – my: Białe Orły, dumne ptaki Adama Nawałki. Ja też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz