piątek, 5 lipca 2024

Życie na skróty

Słucham Radia Nowy Świat i rozmowa jest o „personal szopers” w kontekście, jakiejś tam celebrytki kupującej wymarzone klapki na sto pierdyliardów peelnenów i właściwie myślę sobie, że to mega łatwe drzeć łacha z takiego tematu. Klasyka: niby to żenujące i słabe, ale ktoś te informacje chłonie i czeka na nie, nawet w formie ironicznej. Jak po śmierci Diany – oburzenie na paparazzi, tylko że przez lata brukowce ktoś kupował i te plotki i te fotki były potrzebne. Albo ten wywiad u Wojewódzkiego, z jakąś pieśniarką chyba, bo potem znalazłem ją w sieci internetowej, jak wydaje dźwięki. I ma miliony wyświetleń, choć – czy może właśnie dlatego, że jest sexy cipką spod Konina i ma dupę tak dużą, że szkoda nie wypinać! Aha! Albo ten chłop, śpiewający ze sceny w Sopocie: „rozchylam nogi twoje i biorę to co moje” – perła w koronie polskiej muzyki rozrywkowej (190 milionów wyświetleń na YouTubie). Byli, są, będą twórcy, artyści masowi, tworzący dla odbiorcy, któremu na imię sześć zer, bo za sześć zer kochają i cierpią katusze. Publicznie. I teraz tylko pytanie/pytania: ubolewać? Szydzić? Gardzić? Akceptować? Przemilczać? Co robić z kwestiami, które nam nie pasują? Obserwować? E tam.

Młody jedzie dzisiaj na koncert Metallicy. Po zeszłorocznym Depeche Mode teraz to… Gdzie popełniliśmy błąd? A Asia w przyszłym tygodniu idzie na koncert Mikromusic. A ja? Ja nigdzie nie idę i nie jadę… Gdzie popełniłem błąd? Prawie nie bywam, jeśli bywam, to incydentalnie, jestem takim prawie nie bywalcem, po prostu nie bywając jestem niebywały… Pewnie też nieobyty…

Książkę przeczytałem. „27 śmierci Tobe’ego Obeda”, autorka: Joanna Gierak-Onoszko. Książka którą powinien przeczytać każdy, ale czy dobrze mu będzie po tej lekturze, tego nie wiem... Zmienia perspektywę, robi to, co lubię, żeby było robione, czyli wyrywa ze stereotypu. Mi na pewno uświadomiła kilka kwestii, no dobra, jedną, ale tak dobitnie, że w starciu z całkowicie odmienną kulturą, to ja też jestem białym najeźdźcą, który ogniem i mieczem, krzyżem i grzechem niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze! Ja! Białas z Europy. Żrący za dużo, kupujący za dużo, z poczuciem fałszywego bezpieczeństwa, smrodzący samochodem i samolotem dla własnej przyjemności i wygody, z eko listkiem figowym segregacji odpadów z własnego mieszkania. Jestem tym - czy tego chcę, czy nie. Oczywiście, przejaskrawiam i przesadzam z wypowiedzią w pierwszej osobie, ale chodzi o dziedziczenie win po naszych przodkach. Podejście dalekie od panującego w naszej kulturze indywidualizmu, ale kiedy Pani Joanna Gierak-Onoszko jedzie do Kanady i rozmawia z przedstawicielami Pierwszych Narodów, to ze zdziwieniem dowiaduje się, że jest białą przedstawicielką najeźdźców, który obrócili w perzynę ich świat. I co ma powiedzieć? To nie ja. No oczywiście, że nie ona. Ale dla nich, to jednak ona, bo to wy, wy z których jesteś ty. Wy kiedyś. To są udokumentowane wydarzenia, to jest ciągłość, to jest dziedziczenie, ktoś musi zapłacić rachunki. Długi rodziców. Ale żebyśmy my Polacy komuś zrobili świństwo? No w życiu, a nawet jeśli, to JA się nie identyfikuję z tym polactwem-cebulactwem, bo JA jestem w 100% spoko, dobra/dobry, uczynna/uczynny, po prostu w porządku. Nie jestem z Polski, nie jestem z Europy, jestem nie z tego świata po prostu. Człowiek-cud. W rozmowie pełnej emocji i przy realnej krzywdzie bywa, że nie łatwo jest wywarzyć racje i dobrać argumenty. Acha, w książce pojawia się jeszcze postać św. Jana Pawła II, który przybył z dalekiego kraju… Zgadnijcie dzieci z jakiego?

A za oknem lato. Miniona niedziela usmażyła kraj nasz w piekarniku: wstawić na około 14 godzin i 35 stopni, bez termoobiegu, wystarczy grzałka z góry. No nie było czym oddychać. Dzisiaj ćwierćfinały na Euro. Już bez udziału Polaków. Szok! No chyba, że Szymon Marciniak, ale tego nie wiem. PiS w Małopolsce w końcu wybrało marszałka województwa (w piątym podejściu). Gratki! Swoją drogą współczuję pracownikom urzędu marszałkowskiego. Przyjaciel poprzedniego rządu, W. Orban leci z wizytą do W. Putina. Nie pierwszy, nie ostatni raz. I na koniec: nastał czas, kiedy nazwiska dwuczłonowe można już zapisywać skrótami. Kto by tam dyskutował z takim podmiotem. Master of Ceremony Skłodowska zaprasza na imprezę!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz