czwartek, 16 marca 2017

I po Młynarskim...



Oczywista nostalgia po wczorajszym zejściu… A drugiej strony zawsze jest ta myśl, że „może dobrze, bo już nie cierpi”. Przeczytałem, że od 1972 r. Pan Wojciech Młynarski miał już świadomość (bo został zdiagnozowany), tego że choruje na chorobę afektywną dwubiegunową. Daje to ponad czterdzieści lat z taaaaaaaką „szajbą”, daje to ponad czterdzieści lat gęstego dramatu samemu zainteresowanemu i wszystkim zainteresowanym samym zainteresowanym… Rodzina, przyjaciele, zwierzęta domowe. Dla radiosłuchaczy Młynarski, to są piosenki, ale kim był dla Młynarskiego Młynarski? Może lepiej nie wiedzieć. Choroby są nieprzyjemne i straszne, ale choroby głowy mogą powodować, że sam chory staje się nieprzyjemny i straszny. Kiedy masz kaszel, to nie jesteś kaszlem, ale kiedy masz pierdolnięte we łbie, to po prostu jesteś pierdolniętym łbem. I bywa niemiło i to jeszcze jak bywa!

A radio gra i właśnie dochodzi do mnie, że dla mnie Młynarski, to na pewno piosenki śpiewane przez Michała Bajora. Koncert w jakimś kinie w Elblągu. Za fortepianem Piotr Rubik, jeszcze czarnowłosy i okrągławy na twarzy i moje pechowe miejsce, na które pada światło ze szpary w reflektorze i przeszkadza mi w patrzeniu. Na szczęście nie przeszkadza w słuchaniu. E tam! Pojechaliśmy z Kwasem, jego cudem motoryzacyjnym, czyli białym, dużym fiatem. Stanowczo zaniżaliśmy średnią wieku na sali wypełnionej w większości przez panie w podeszłym już wieku, bo po czterdziestce. I jeśli umrę, z chmur spłynie do Twych rąk światła złoty krąg i to będę ja… Nawet przy zupełnym braku czegokolwiek w żyłach ścina krew w żyłach, a w tamtym momencie życia nie podejrzewałbym siebie o dopuszczenie do sytuacji, w której byłbym człowiekiem czystej krwi człowieczej. Najprawdopodobniej pełen byłem domieszek, komponentów i ingerencji, a dokładane drżącym głosem piosenki, jak nic wzmagały jeszcze dreszcz idący przez organizm. Dzisiaj też działa. Nieco inaczej, może nieco mniej dramatycznie, ale działa.

No… To tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz