czwartek, 10 grudnia 2015

W grudniu, jak w garncu



Polityka zewsząd twarz wytyka… Ale może by tak umknąć od tematu? Z drugiej strony wydarzenia dookoła Trybunału Konstytucyjnego niepokoją… Kto wie czy nie przyjdzie nam stanąć na barykadach, a przynajmniej jakoś wyrazić swoje zdanie w sprawie?..  No, zobaczymy. Na ten moment bank, który udzielił nam kredytu hipnotycznego na mieszkanie, w którym mieszkamy sobie rodzinnie, podnosi marżę w związku z zapowiedzią wprowadzenia nowego podatku. Na szczęście (dla nas) sprawa ma dotyczyć tylko nowych kredytów, ale kto wie, co będzie dalej? Kto wie? Ręce do góry!

W teatrze byliśmy na przedstawieniu dla dzieci. Utwór był o przygodach Pippilotty Wiktualii Firandelli Złotomonetty Pończoszanki. Oprawa bardzo mi się podobała, samo przedstawienie mniej, ale obyło się bez dramatu. Najważniejsze, że sztuka podobała się dziecku, gdyż do dziecka była adresowana. Do mnie działania Teatru im. Wilama Horzycy nigdy jakoś specjalnie nie przemawiały. Może ja za mało wrażliwy jestem, może nieelegancko trzeźwy do teatru przychodzę, a może zupełnie i po prostu jestem prostakiem, ale jakoś do mnie przedstawienia tego teatru nie trafiają. Byłem tam kilka razy i nic. Całe przedstawienia szły obok mnie. Hm… Jeszcze sobie przypominam, że jak byłem na przedstawieniach teatru niszowego, konkretnie Teatru Wiczy, to miałem to samo… Też kulą w płot we mnie strzelali, razili sztuką swą, a ja nie porażony oddalałem się na nogach. Może ja ateatralny jestem? Będąc jednak swego czasu na rockoperze o Jezusie w teatrze Muzycznym w Gdańsku i owszem doznałem wzruszeń… Może zatem mój teatralny niedowład ma charakter miejscowy? Nie wiem, cóż, bywa. Znieczulica miejscowa.

O! Spotkanie towarzyskie w formie obiadu miało miejsce w łikend ostatni. Dawno już nie byłem spotykany towarzysko i muszę przyznać, że na spotkaniu było miło i towarzysko. Może wynikało to z faktu ogólnie uprawianej przez zebranych ludzi wzajemnej do siebie sympatii, może poparcie tejże alkoholem wzmogło nastrój (we mnie wzmogło), a może zadziałało coś zupełnie innego. Nieważne. Było miło. I towarzysko. Poza kilkoma wyjątkami oczywiście, ale nie ma się co dąsać, ansać i kąsać. Towarzysko.

Nadal biegam i trzeba to wyznać: samo zaparcie to za mało by „nadal biegać”. Do tego potrzeba czegoś więcej, bądź też czegoś mniej… Ogólnie mówiąc: sprawa jest tajemnicza i mroczna i na 100 % zaangażowane w kwestię są siły upaprane potocznie zwane nieczystymi. Biegam sobie ostatnio już nie tylko jak szczur w kółko po stadionie, ale wyprowadzam się na spacer wzdłuż Trasy Średnicowej i zapętlam by wracać ulicą przy której stoi Radio. Owo radio, emitujące katolicki głos w Twoim domu. Radio, którego nie słucham, a które napisane ma na ścianie, że ono już 25 lat gra w służbie: Bogu, Kościołowi, Narodowi… Tak, chyba tak to idzie i w takiej kolejności właśnie: od ogółu do szczegółu. Obok takiego napisu sobie przebiegle i mrocznie przebiegam zastanawiając się, co na to wszystko mniejszość niemiecka?

Kończąc czekam na ciąg dalszy wydarzeń w kraju i za granicą też. Mając zaś na względzie, że Święta Bożego Narodzenia tuż, składam wszystkim trzem/trojgu czytelnikom niniejszego bloga/blogu serdeczne życzenia. Niech Wam będzie!

1 komentarz: