środa, 21 października 2015

Sportowy wyraz


Przedwczoraj widziałem w TV program o topmodelach… Dosłownie drasnął mnie tylko przed snem jeden odłamek tego zjawiska i muszę się przyznać, że świat mój zadrżał w posadach. Obiekty biorące udział w szole miały w przedwczorajszym kawałku pozować do tzw. „zdjęcia sportowego” i - pomijając cały melodramat interpersonalny, jaki rozgrywał się w odcinku – urzekła/rozpierdoliła mnie dbałość o szczegół, zawarta w wypowiedzi jednego z obiektów, który od żury domagał się dostrzeżenia na fotografii go przedstawiającej: „sportowego wyrazu jego twarzy”… Pełna profeska, z tym że ja - jako regularny widz imprez sportowych - z całą pewnością i z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, iż – w wersji polskojęzycznej! – najbardziej sportowym wyrazem pojawiającym się na twarzy, konkretnie na ustach, sportowców jest wyraz: „kurwa”. Nie wiem, o co dokładnie chodziło obiektowi z topmodel, ale… Chyba przeszarżował. Inną sprawą jest styl, w jakim odnoszą się do obiektów członkowie żury. Słuchając tych na co dzień zapewne przemiłych ludzi miałem wrażenie, że nie obrażenie topomodela w pierwszych dwóch słowach wypowiedzi, to jest jakaś gruba nieprzyzwoitość! Że taki topmodel, któremu nie napluje się w twarz, nie kopnie go w dupę czy nie dźgnie przy publiczności paluchem w bebzon, że on poczuje się nieswojo, zlekceważony i bez przyszłości!.. Kurna… Może taki jest savoir-vivre w świecie mody? Nie wiem, może topmodele tak mają, że trzeba ich gnoić, dociążać żeby nie odlecieli? Hm… Może domaganie się tego „sportowego wyrazu twarzy” miało jednak jakiś sens?..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz