poniedziałek, 21 października 2013

Dawno, dawno temu!

Dawno, dawno temu, mnie tu, mnie tu nie było… Bo gdzie indziej, to oczywiście bywało się – ha! – i to jeszcze jak się bywało! Bywało się nie lada! Wręcz PRZEbywało się! W przepychu siebie się gościło! Ok. Tyle tytułem wstępu, a wypowiadając się sensowniej, to nie ma co sobie języka strzępić.
Jesień jest – to wiadomo. Im jestem starszy, tym czas jest szybszy, a ja wolniejszy. I kiedy myślę sobie o tym, co wydarzyło się te – powiedzmy – 5 lat temu, to właściwie wydaje mi się, jakby to było wczoraj. Za kilka lat z równą łatwością będę wspominał II Wojnę Światową, a za kolejnych kilka otrę się we wspomnieniach o dinozaury wolnobiegające po okolicy, tak będzie, bo takie są prawa wieku i czasu. Od pisania notek odstręcza mnie poczucie miałkości tego działania. Odstręcza mnie też standardowy brak czasu letniego i zimowego, ale poczucie bezsensowności tego typu działalności – w moim wykonaniu - jest najistotniejszym motorem braku motoryki w tym kierunku. Jestem najsłabszym ogniwem wszelkich zdarzeń i potrafię je unieważnić samą tylko swoją obecnością. Nie zaproszą mnie do Watykanu na kanonizację… Ech… Tak… Z drugiej strony mógłbym być używany przy różnego rodzaju katastrofach i kataklizmach. No… Charytatywne umniejszanie problemu głodu w Afryce… Może PAH przestanie przysyłać mi przekazy do wypełnienia, a zamiast tego wywiezie mnie w teren i tam będę bagatelizował, ujmował, relatywizował i marginalizował problem?
Jesień po prostu, czyli elementarne braki w motywacji i we wierze i nawet okrzyk bojowy, głoszący, że: Jestem ZWYCIĘZCĄ!!! - na niewiele się zdaje. I żeby nie było, ja nie narzekam, po prostu nie i już! Mógłbym i owszem, mógłbym strumieniami świadomości zasilić rzeki i morza i zalać nie tylko najbliższą okolice, ale i kilka dalszych miejscowości podtopić, to się zawsze da zrobić, ale kiedy już we mnie wzbiera wyznanie i otwarcie się tam/zapór, to jakoś tak spać mi się zachciewa, a przed oczami staje Okrutny Krytyk i Szyderca (postaci realnie występujące we wszechświecie). No i fala opada. Tak…
Jesień, to jesień, a wiśnia, to wiśnia… I to jest mój głos w sprawie nie zabierania głosu, można go traktować jako pusty głos wrzucony do urny w czasie demokratycznych – a jakże – wyborów. Milczenie jest złotem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz