niedziela, 9 czerwca 2013

Nad morzem

Słowo się rzekło, trzeba powiedzieć „Be”. Z naszego pobytu nad morzem pozostały wspomnienia i zdjęcia. W relacji oprę się przede wszystkim o te drugie.

Plansza I


Gałdi Europy północno-wschodniej. Mijaliśmy dzieło w drodze na obiad. Właściwie szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia budynku, na którym mozaika wisi, bo wtedy jej urok można by docenić bardziej. Tak, czy inaczej - wygląda dobrze. Tak więc, jeżeli ktoś ma potrzebę obcowania z twórczością Gałdiego, zapraszam do krynicy Morskiej! ;-) Przypomina mi się w tym momencie dość absurdalny pomysł mojego dość absurdalnego kolegi, który planował popłynąć promem do Szwecji, zapolować tam na szwedzką muchę, po czym schwytać ją i w słoiku – żywą! – przywieść do Polski, aby tu ją uwolnić… Nie wiem dlaczego mi się to teraz przypomniało. ;-) Ok. Przejdźmy dalej.

Plansza II

Nie wiem czy to widać, ale jeżeli widać takie ciemniejsze kropeczki, to są to żyjątka latające, które wystąpiły masowo, podczas naszej (naszej – czyli osób biorących udział w nadmorskiej eskapadzie) wizyty, na Wielbłądzim Garbie. Las huczał. Nie pierwszy raz byłem świadkiem takiego odgłosu i muszę przyznać, że zawsze budzi on we mnie niemiłe uczucia - atawizm jakiś, czy co? Gdyby ugryzło nas tylko 0,1 procenta tego, co latało nad nami, to pewnie wszyscy już byśmy nie żyli. Ba! Ugryzło! Pewnie wystarczyłobym, żeby 0,1 procenta przysiadło tylko na którymkolwiek z nas i ten ów ktoś zginąłby zaduszony, z kręgosłupem – gratisowo - złamany jak zapałka, tym owadzim ciężarem. Na szczęście do tragedii nie doszło, na szczęście tym razem owad nie usiadł. Kurna… Plansza I – idę w stronę muchy, Planasza II – owady… Dziwne. Przejdźmy dalej.

Plansza III


Taka sobie nazwa. Nie kojarzy mi się z żadnym owadem. No, może tylko: „karaluchy pod poduchy”, ale to już na fali poprzednich natręctw myślowych.

Plansza IV


To jest figurynka (fajne słowo: „figurynka” – może nie do końca tu pasuje, ale co tam, fajne jest - więc jest, zupełnie jak JHWH*), zatem figurynka przyczepiona do dachu sklepików z nadmorskim asortymentem kuszącym przede wszystkim dzieci. Byliśmy tam kilka razy i dzięki tym wizytom Wiktor wszedł w posiadanie „nadmorskich” gadżetów związanych z Angry Birds. Teraz nad morzem nie kupuje się już pamiątkowej ciupagi, ciupaga na deptaku jest pase.

* Ok, nawiązanie dalekie i trudne do wychwycenia tak „z marszu”, ale co ja mogę, że mi iskry elektryczne w mózgu tak dziwnie skoczyły?

Plansza V


Jeszcze jedno zdjęcie dokumentujące miejsca naszych odwiedzin. To oczywiście szyld straganu dla dzieci. Nie wiem, jak komu, ale mnie kojarzy się z filmem o dinozaurach. Cholera, niby byliśmy nad morzem, a tu jeszcze kawałka morze nie widać… Cóż, trudno.

Plansza VI

Dla mnie to jest Chewbacca, ale Asia twierdzi, że to jej włosy…

Plansze VII i VIII



Trop – włos. Informuję, że wiatr nie wiał. Pierwszy raz w życiu zaobserwowałem w naturze (nie wywołane działaniami własnymi) zjawisko stawania dęba włosów na głowie. Nadciągała burze. Czekałem jeszcze tylko na ognie świętego Elma. Tak oto płynnie przeszliśmy do następnego obrazka, bo nadciąganie burzy dokumentuje kolejne zdjęcie (Plansza IX).

Plansza IX

Byliśmy nad morzem. ;-) Tu już prawie widać.

Plansza X


Jednym słowem - nie bójmy się i czytajmy po nowemu! Banalne: LODY czy YDOL? Ja wybieram wersję wedle której: jesteś Ydolem, wielbi cię tłum! Twórca prezentowanej koncepcji poradzi sobie z każdą krzyżówką – krzyżówką rozumianą jako te krateczki, w które trzeba wpisać odpowiednie słowa, choć… Hm… Może poradziłby sobie ten ktoś także z krzyżówkami międzygatunkowymi? Myślę, że jest to możliwe. Bez wątpienia koncepcja graficzna złamała schematy.

Plansza XI


Turcy też tam byli.

Plansza XII


Dowód ostateczny. Własnoręcznie odnaleziony skarb nadmorski.

4 komentarze:

  1. Ładne fotoski. Ach te łodzie. Bierze mnie nostalgia. Ja też tam chcę! Może w sierpniu...

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wiem.....takie sobie te zdjęcia, morza za mało trochę.....Albo chociaż gołych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sebastianie - cieszę się, że zdjęcia się podobają. Ja byłem nad morzem w sierpniu, niestety jest wtedy za dużo ludzi. Konkretnie, jest o przynajmniej jedną osobę za dużo - o mnie znaczy. ;-) Tym niemniej w tym roku też w sierpniu będę nad morzem. W zeszłym roku dałem radę, to w tym też dam!
    Wiosno - (żeby było symetrycznie) nie cieszę się, że zdjęcia uzyskały ocenę "takie sobie". Co to w ogóle znaczy "takie sobie", że niby jakie, że niby tylko sobie, a innym to już nie? Poza tym, nawet, jak "takie sobie", to czy trzeba od razu o tym pisać?! A co do golizny, to sieć zalana jest golizną ludzką i ja nie zamiaruję się do tego dokładać, zamieściłem foty gołych, odartych ze złudzeń faktów i powinno wystarczyć. ;-)
    Ewo. Uważaj na serce! Podobno ma się je tylko jedno i podobno po lewej stronie. Pozdrawiam. ;-)

    OdpowiedzUsuń