poniedziałek, 26 listopada 2012

Tajemnica zardzewiałego gwoździa



Trójmiasto. Co jakiś czas odwiedzamy znajomych w Trójmieście. Asia kocha Trójmiasto, a Wiktor kocha Trójmieścianki, bo tak się jakoś składa, że wszyscy  nasi tamtejsi znajomi (cztery rodziny) są szczęśliwymi posiadaczami dzieci płci żeńskiej właśnie. Odwiedzamy zatem, wizytujemy i jest miło, ale nie wiem, czy nadal tak będzie…
Przyszedłem dzisiaj do pracy i potrzebując czegoś z plecaka, sięgnąłem głębiej do kieszeni, sięgnąłem i znalazłem rzeczy, których się tam nie spodziewałem. O zgromadzenie tych przedmiotów w moim plecaku podejrzewam syna mego Wiktora, który – jak mniemam – złupił naszych znajomych z Trójmiasta… Takie są moje podejrzenia… Być może oskarżam nieco na oślep, być może moje problemy ze mną przerastają mnie i są o niebo poważniejsze, niż do tej pory sądziłem, a być może to moja żona skrywa przede mną jakąś mroczną tajemnicę? Wszystko jest możliwe, ale mimo „wszystko jest możliwe”, jakoś tak najbardziej po drodze mi z koncepcją Wiktora szalonego kolekcjonera. Synu – wybacz… 
 Poniżej zdjęcie 14 elementów tajemniczego skarbu z plecaka. (Ta biała kreska, to – tak myślę – koci wąs…).


4 komentarze:

  1. Tak, to jest dość zaskakujące, ale mimo mojego zapędu kolekcjonerskiego i znajdowania miliona powodów, dla których daną rzecz należy jeszcze zachować, proszę mnie nie mieszać do tej sprawy. Nie mam bladego pojęcia o pochodzeniu tych przedmiotów. Najbardziej intrygujące są: koci włos i ten fluorescencyjny przedmiot. Trzeba przeprowadzić dochodzenie.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z SZUFLADKI SIEDMIOLATKI. Na widok zdjęcia Alicja z radością krzyknęła: "Tak! to moje!" I co ciekawe nie chodzi tylko o pierścionki... Ten zardzewiały gwóźdź to też jej skarb... "Znalazłam go z Natalią na szkolno-zerówkowym placu zabaw (!), wykopałam go z dołka", Ten niby-smoczek to wisiorek od pani świetliczanki też "baardzo wartościowy", mimo że z ułamanym kółeczkiem do zawieszenia. Niebieska szklana kuleczka to pamiątka od Agatki, koleżanki z ławki. Nakrętka i wkręt zgarnięte tacie z szafki, bo fajne. Koci wąs - oczywiście, to jest to! -też istotny skarb, bo tak fajnie się wygina i łaskocze. Papierowy rysunek to korona dla lalek wycinanych z tekturki i ubieranych w równie papierowe stroje (te wąskie paski zagina się na ramionach, w pasie itp aby trzymały się lalki). Kamyk - stały element kolekcjonerski: nasza córka potrafi wracać ze spaceru z kieszeniami obciążonymi do granic możliwości, bo "ten kamień jest taki ładny". I tak jesteśmy zdziwieni rozmiarem: że taki mały! Element puzzli - jeszcze nie rozpoznaliśmy z której to bajki. A to wszystko było w małych szufladkach, w których Ala trzyma skarby. Wasz plecak stał pod nimi. "Wysypało się z szufladki, gdy za bardzo ją wysunęłam. Chciałam pokazać Wiktorowi co mam w niej schowane". Ot i cała tajemnica! Szczęśliwego znalazcę uprasza się o zachowanie ogromnie wartościowych skarbów i ich zwrot umiarkowanie zrozpaczonej właścicielce w najbliższym możliwym czasie (kiedy znów przyjeżdżacie do Trójmiasta?;-) )

    OdpowiedzUsuń
  3. To bez wątpienia koci wąs. Piękne znalezisko :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Joasiu, ja Cię nie mieszam, ja po prostu nie mogę odrzucić żadnej hipotezy. Nikomu nie ufam, podejrzewam wszystkich - w tym siebie, bo uczciwy jestem - oskarżam po całości, zakładam najgorsze, czarno widzę, czyli zachowuję się normalnie, jak to w paranoi. Dzień, jak co dzień. ;-)
    Anonimowa donosicielko z Trójmiasta. ;-) Serdeczne dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Widzę, że każdy przedmiot jest cenny i ważny, dlatego - do momentu, kiedy wszystkie nie zostaną zwrócone do prawowitej właścicielki - zdeponuję je w bezpiecznym miejscu. Jeszcze jedna rozwikłana tajemnica... Zaraz po powrocie do domu wypuszczę z piwnicy zaaresztowanych tam Asię i Wiktora, którzy - jako (jednak...) główni podejrzani - zostali tam osadzenie, w celu przeciwdziałania ewentualnemu mataczeniu. Oboje będą Ci wdzięczni, zresztą ja też odczuwam ulgę. Jeszcze raz okazało się, że w rodzinie otaczają mnie ludzie uczciwi i godni zaufania. Dziękuję. Pewności nigdy dość.
    Ewenemencie! Nie mydl oczu kocimi wąsami! Choćbyś zapuściła brodę z kocich wąsów, to i tak Cię poznam. Albowiem czuję pismo nosem, a w piśmie tak czutym jest powiedziane: po literach ich poznacie. No, to poznałem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń