czwartek, 12 maja 2011

Tradycje polskie, ale chyba nie tylko

Anegdotycznie i nieco spostrzegawczo.
Po pierwsze – anegdota.
No to tak, najpierw o edukacji patriotycznej Wiktora. Wracam ci ja któregoś dnia z pracy i dowiaduję się, że A. podjęła nieco trudu w kierunku edukacji patriotycznej. Od pewnego czasu dziecko nasze zaczęło zwracać uwagę na barwy narodowe, w związku z tym na przykład jeden z ręczników zyskał miano flagi polskiej i na fali tego zainteresowania A. postanowiła nauczyć dziecko słynnego wierszyka „Kto Ty jesteś? Polak mały!”. A zatem wracam z roboty, zrąbany i bez sił, a tu taki njus, że dziecko umie wiersz. No to wywiązuje się dialog mniej więcej taki:

Ja: Kto Ty jesteś?
Wiktor: Polak mały!
Ja: Jaki znak Twój?
Wiktor: Orzeł biały!
Ja: Gdzie Ty mieszkasz?
Wiktor: …
Ja: Gdzie Ty mieszkasz?
Wiktor: … (Widać, że intensywnie myśli).
Ja: W… W polskiej ziemi!
Wiktor: Nie! W ziemi mieszkają krety!

Nie podjęliśmy dyskusji. Co będę dziecku - które ostatnio płynnie przepoczwarza się z człowieka w wiewiórkę ziemną lub kamienną (w zależności od rodzaju gruntu, na którym się znajdujemy) - tłumaczył, że to chodzi zwykłych ludzi, obywateli tego kraju. W polskiej ziemi mieszkają krety i to jest prawda. Ponadnarodowa.
Po drugie – spostrzeżenie.
Byłem dzisiaj rano w sklepie spożywczym. Godzina – mniej więcej – 6.15. Poszedłem w trybie awaryjnym, bo wczoraj chleba zapomniało się nam kupić i widmo głodu zajrzało wszystkim mieszkańcom naszego mieszkania głęboko w oczy. Poszedłem, wziąłem do koszyka, co trzeba i stanąłem do kasy. Ranek, jedna kasa czynna, tłoku nie ma, ale przede mną dwie osoby i za mną dwie i tak się jakoś złożyło, że to sami panowie. I tak się jakoś złożyło, że każdy z tych panów w rękach dzierży minimum 3 puszki piwa… Ubrani raczej normalnie, w sensie, że nie prezentują łatwego w ocenie - bo nachalnie narzucającego się zapachem, krojem i stopniem zabrudzenia - stylu menela. Ot, zwykli obywatele o godzinie 6.15 zakupują artykuły spożywcze niezbędne w każdym gospodarstwie domowym. Może wieczorem jest mecz albo przynajmniej towarzyska partia szachów z przyjaciółmi? Może zjawią się zaproszeni wcześniej - na wspólne oglądanie serialu - goście? A może na obiad jest golonka i po prostu panowie nie wyobrażają sobie, by owej golonki nie poprzeć tradycyjnym, chłodnym piwem, a jako że panowie ci są osobami zaradnymi, postanowili – na wypadek nagłego braku w asortymencie, czy innych katastrof nieprzewidywalnych – zaopatrzyć się w piwo już we wczesnych godzinach porannych?
Żeby nie było, że w życiu piwa nie wypiłem o 6.15! Owszem, zdarzyło mi się, ale rzecz działa się ewidentnie w okresie średniej młodości i związana była z łikendami raczej, więc zjawisko statystycznie uchwytnego zakupu alkoholu w godzinach porannych w środku tygodnia, jest dla mnie raczej nowością. A może nie powinienem się dziwić? Sam przywoływałem statystyki dotyczące ilości nietrzeźwych kierowców, skądś się przecież te wyniki biorą… Wystarczy, że z czterech zaobserwowanych przeze mnie panów choć jeden - zaraz po wyjściu ze sklepu - musi wypić piwo, a potem musi pojechać samochodem do pracy. Mus, to mus…
Kto Ty jesteś? Polak. Zresztą, jakie to ma znaczenie?..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz