poniedziałek, 4 marca 2024

Urodziny w wigilię śmierci

Przemijamy… Tak, człowiek jest śmiertelny, ale to jeszcze pół biedy. Najgorsze, że to, iż jest śmiertelny, okazuje się niespodziewanie, w tym właśnie sęk! Wiosną widać to trochę mniej wyraźnie, ale tak właśnie jest. Pozory rozkwitu, narodziny, wzrost... Żywozielona trawa na mogiłach… - Iosif Wissarionowicz rozmyśla o przyszłych pokoleniach, które nadejdą tylko po to by przeminąć. Oczywiście, w międzyczasie wzniosą miasta, fryzury i plany na przyszłość zostaną misternie ułożone, a przysięgi - na wieczność - złożone i maszyna parowa będzie ludzi wozić do pracy. Damy im czas… Silenie się na refleksje, a tu przecież trzeba działać! Wódka sama się nie wypije, a jedzenie nie zje! Wieczorem ludzie przyjdą świętować, jeść te hamburgery, sałatki, owoce, ale jednak – przede  wszystkim – pić. I nawet ci niepijący będą musieli chociaż trochę powdychać i przesiąknąć atmosferą.  To już tylko za 28 lat, 4 marca, urodzi się Robert, który zorganizuje obchody z tej właśnie okazji.  Impreza odbędzie się wcześniej, w łikend, ale kto by się o te kilkanaście godzin sprzeczał, czy czepiał,  przecież to nie agonia. Na pewno nie Iosif Wissarionowicz, on też czeka na wieczór i zabawę. On tam  w przeszłości czeka, a tu w teraźniejszości, jest już po wszystkim – „już po balu, panno Lalu!”. Konkurs  wiedzy o solenizancie zgromadził dzikie tłumy uczestników, spośród których szanse miały może trzy,  może cztery osoby, ale cała reszta mogła się dobrze bawić i czegoś nauczyć. Przyda się na przyszły  rok! Na przyszły rok będzie jak znalazł, może pytania się powtórzą? Nie było tortu, nie było tańców,  nie było śpiewów, nie było bójek. Miejska impreza, dla ludzi kulturalnych i potrafiących się zachować  - nie tylko w formalinie. Prawie wszyscy tacy byli, ale niegodne wzmianki wybryki jednostek patologicznych nigdy nie ujrzą niczego poza ciasnotą celi puszki mózgoczaszki. Alkoholi nie zabrakło,  jedzenia było tak dużo, że para gospodarzy karmiła nim gości, jak głodne gołębie, jeszcze dnia  następnego. Spotkanie zorganizowano pod szyldem: NBA 90’s. Byli zatem zawodnicy, czirliderki, trenerzy i dzieci wycierające plamy potu z parkietu. Jubilat – oczarowany prezentami – dziękował wszystkim zgromadzonym, sypał żartami, siał czar i zbierał owoc posiewu swego. Takie to było  spotkanie w stylowych wnętrzach kamienicy z początku XX wieku, w której na pewno nie zagnieździła się żadna siła nieczysta. Iosif Wissarionowicz na swój sposób bardzo lubił Michaiła Afanasjewicza… Przewrotnie, na swój sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz