wtorek, 4 kwietnia 2023

Alert RCB

Alert RCB: strzeżcie się ludzi o wąskich nadgarstkach! Oni przyjdą nad ranem i spalą wasz dom i zjedzą ogrzaną na tym ogniu owsiankę. Jednego takiego znam. Spala domy właśnie, a potem – dla zmiany nastroju - tłucze gradem małe rośliny, demonizuje nawet demony i robi z nich pacynki na swoje palce. A wygląda tak niewinnie, tak bławatnie, z tą brodą zadbaną, jak owieczka, z paznokietkami wypielęgnowanymi i ciepłym uśmiechem. To pozór! W środku jest plątanina kabli, bebechów, deenów i mrocznych niedogodności. Pamiętajcie: wąskie nadgarstki! Witając się z nieznanym zwróćcie na to uwagę, przyjrzyjcie się, ściskając dłoń na powitanie popatrzcie nie tylko w oczy… To ważne! Dla was. Wiem, na tą chwilę sprawa może wydawać się błaha, wręcz wyimaginowana, ale ostrożność nic nie kosztuje.


Ok. Sprawy ważne za nami. Część reportażowa zacznie się informacją o wizycie na koncercie muzyki bardzo kurka poważnej, bo było to Stabat Mater G. B. Pergolesiego. Panie pięknie śpiewały, a ja walczyłem z sennością. Głowa opadła mi ze dwa, może trzy razy, ale na szczęście nie potoczyła się daleko. Czy aby na pewno „na szczęście”? Po koncercie to już plebejsko choć w anturażu stylizowanym na nieco bardziej „ą-ę”, bo w miejscu, w którym nie wypada mieć t-szertu w serek. Oczywiście łamacze reguł byli, są i będą, rebelianci w dresach na salonach, ale my po koncercie
wyglądaliśmy akuratnie. Przy czym należy zauważyć, że na okoliczność michy i utracjuszowskiego picia alkoholu, dołączył do nas Człowiek o Wąskich Nadgarstkach… CoWN. Wiadomo, żeby tak na koncert pójść, to nie, żeby posłuchać lamentu matki nad konającym dzieckiem, to nie, żeby tak trochę duchowej strawy w siebie zapodać, jakoś odżywić tę duszę wątłą i oddalającą się od światła, to oczywiście, kurwa, nie… Co to, to nie… Bo i po co… Ale przyjść, poziom naszej grupowej elegancji obniżyć - proszę bardzo! Także, uważajcie na ludzi o wąskich nadgarstkach.

Wiktor pięć lat później… To już są poważne sprawy. To jest Liceum Ogólnokształcące, to są poranne problemy ze wstawaniem, wieczorne problemy z kładzeniem się spać i brak dostrzegania związku pomiędzy tymi dwoma faktami. Ale co tam, bycie nastolatkiem, to jest ciężki kawałek chleba i - nawet ja jako rodzic niewykwalifikowany - mam tego świadomość. Gdybym miał jakieś tam kwalifikacje w tym kierunku, bo ja wiem, pedagogikę ukończoną lub psychologię chociaż zaczętą, pewnie byłoby łatwiej, ale nie mam nic… I jest nieco trudniej. Przy czym nie marudzę, doceniam i podziwiam, bo chłopak jest na schwał. Ja w jego wieku już bardzo wyraźnie byłem nikim, co z czasem tylko się utrwaliło, ale na szczęście syn ma inaczej. Inne czasy, inne miasto i dopływ dobrych genów ze strony matki.

Oglądamy sobie z żoną „The Last of Us”. I nie wiem, czy ktoś jeszcze to zauważył, ale zarażeni mają… Tak, bardzo wąskie nadgarstki… Przy pobieżnym oglądaniu, to może umknąć, ale kiedy się odrobinę skupić, to jest jednak wyraźnie do wyłapania. Nawet to małe dziecko. Za normalnego jeszcze nadgarstki na miarę świetlanej przyszłości i zegarka godnej marki, a chwila po zakażeniu? Żenada… Palce normalne, dłoń, jako tako, ale same nadgarstki… Jakbyś zapałki w kasztana wetknął. Mam nadzieję, że aktorowi-dziecku nie stała się na planie krzywda i efekt został osiągnięty dzięki cudom grafiki komputerowej stanowiącym ukoronowanie możliwości naszej cywilizacji, a nie jakimś zabiegom będącym u podwalin tejże (że cywilizacji znaczy).

Święta idą. Marsze obronne dobrego imienia Jana Pawła II broniące idą. Wybory idą. A wszystko płynie. Refleksje ogólne dzisiaj nie występują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz