poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Zapasy słońca



Wekowanie weekendu. Ach! Gdyby możliwe było magazynowanie czasu, w którym wszystko gra, współgra, pasuje, jest ok. albo przynajmniej nie uwiera i nie zgrzyta. Bo też nie chodzi mi o mitomańskie powroty do mlekiem i miodem płynącej krainy dzieciństwa, czy w przeszłość jeszcze bardziej szemranego czasu przed mitycznym upadkiem. Nie. Chodzi mi o zwykły, całkowicie ziemski i wręcz przyziemny weekend spędzony m.in. w Bydgoszczy. Był superspacer, na którym zbierane były bydgoskie pokemony. Była wizyta w teatrze na Jacku i Placku z muzyką Lady Pank i coś tam jeszcze było, ale już nie pamiętam. Było bez szału, ale też bez dołowania i marazmu. Było stabilnie miło.


Tak było. To już prawie miesiąc temu. A teraz jakby grzęznę i nie wiem czy to jakby meteopatycznie, czy może jakoś bardziej organicznie niedomagam?.. Jakby nie było, to w związku z niemocami słownymi zamieszczam obrazki. To wszystko jest wiosna. Tysiąc twarzyw wiosny.





Zwłaszcza ta ostatnia fotka, z wczoraj, jest wiosenna. Będzie lepiej!

2 komentarze:

  1. Arku, wróciłem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry Włodku. Cieszę się z Twojego powrotu, choć czy mam po temu powody? Doprawdy, nie wiem...

    OdpowiedzUsuń