piątek, 1 sierpnia 2014

Składam się z ciągłych retransmisji


Bo znowu jest sierpień, bo znowu mam w planach urlop, bo znowu pojedziemy nad morze. Już za moment. Póki co jednak: jestem bardziej na ziemi, niż w wodzie.

W kinie byłyśmy we trzy, taki babski wieczór. Film, jak dla mnie fajny - "Casanova po przejściach". Żadnego dramatu, prawie zero przemocy. Tylko żona mi się zestresowała, bo - jak na złość, taki niby sprytny! - telefon się jej zaciął i nie chciał się dać wyłączyć alarm. Panie z rzędu przed nami były niepocieszone. Wracaliśmy potem spacerem przez stygnące miasto, to był bardzo miły wieczór.

Polsat zakoduje Mistrzostwa naszych siatkarzy. Czyli nie będę patrzył. Nic to. Właściwie byłbym skłonny pozbyć się telewizora. Co oni mi w tej telewizji pokazują, co rzeczywiście powinienem zobaczyć, bez czego sobie nie poradzę? Papież nie żyje, M. Gesler żyje, na tragedie w stylu WTC, czy szczątki zestrzelonego samolotu właściwie i tak staram się nie patrzeć.

Dobiega końca nasze niemal dwutygodniowe słomiane rodzicielstwo. Dziecko - w trakcie rozmów telefonicznych - nie epatuje tęsknotą, właściwie z trudem znajduje czas na zamienienie kilku słów. Przeważnie gdzieś się spieszy, coś robi, ma napięty harmonogram.

Książkę udało mi się przeczytać! Jestem z siebie dumny, choć nie była to pozycja z gatunku ambitnych. Nic to, przyjdzie jeszcze czas na dzieła Lenina w przekładzie na chiński. Póki co czeka biografia Miłosza. U niego właśnie jest wojna, walka z okupantem i problemy bohatera z obywatelstwem, dlatego nie wiem, czy pojedzie z nami nad morze.

Jedziemy nad morze. Taki jest plan. Pogoda ma być. Czyli będzie pogodnie. Mam nadzieję na pierwszy do kilku lat urlop zupełnie wolny od pracy, choć są powody by w to nieco wątpić. Nadzieja wątpliwej jakości. Zobaczymy.

3 komentarze:

  1. Podobne mam przemyślenia odnośnie telewizora. Ale się chyba nie odważę wyrzucić przez okno......

    OdpowiedzUsuń
  2. I co? Udało się Morze bez pracy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Telewizor przez okno i najlepiej komuś na głowę! ;-)

    A w trakcie urlopu "praca" odezwała się do mnie tylko raz, bez sensu, ale i bez konsekwencji dla mnie, więc, ok...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń