sobota, 7 kwietnia 2018

Koniec do zobaczenia

Dzień dobry. Jak łatwo zauważyć niewiele widać. Nie widać, bo nie ma na co patrzeć, względnie nie chce się pokazywać, w sumie pobudki są bez znaczenia, liczą się fakty. Długie lata zaprzeczałem własnej zasadzie głoszącej, że mówienie (zwłaszcza przeze mnie) właściwie nie ma sensu i publikowanie siebie właściwie też nie. Zasada była sobie, a życie sobie, no, ale wreszcie dopadło jedno drugie i się czapnęło. Bez wdawania się w szczegóły żegnam się z wszystkimi trzema czytelnikami bloga/blogu, serdecznie dziękując za współudział itd. Oczywiście nie zarzekam się na śmierć, że nigdy więcej, bo przecież w ramach np. oddziaływań terapeutycznych i innych interwencji ratunkowych, być może jeszcze kiedyś, coś, jakoś, gdzieś, ale… Wiadomo: oddzwonimy do Pana! Bo jak zauważył jeden z tych, którzy mieli coś do powiedzenia: „pisać może trzeba, ale niekoniecznie trzeba publikować”. Zatem: niekoniecznie do zobaczenia.

4 komentarze:

  1. Jakże to tak! Nie wyrażam zgody

    OdpowiedzUsuń
  2. Również stanowczo protestuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to ja się przyłączam do protestów, stanowczo NIE!
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Protest, brak akceptacji, niezgoda... Dziękuję bardzo. To dużo dla mnie znaczy. Pozdrawiam. Wszystkich troje czytelników.

    OdpowiedzUsuń