Groza, jak powszechnie wiadomo, jest powszechna. W planie
ogólnoświatowym: terroryzm, wojny, głód, uchodźstwo, katastrofy klimatyczne,
śmierć i pożoga masowa. W planie krajowym: Antułan i reszta ministrów z
nadpremierem w tle… właściwie to wystarczy… W planie osobistym zaś: Erło 2016.
Jakoś tak się wydarza, że właśnie w rytmie Erło pulsuje moje afektowanie i choć
na co dzień jestem człowiekiem pogodnym (tzn. rozpoznaję główne zjawiska
pogodowe, takie jak: deszcz, śnieg, wichura itp.), to w roku Erło ewidentnie mi
się pogarsza. Odkąd nasza, polska, narodowa reprezentacja zaczęła awansować do
turnieju finałowego, odtąd ja regularnie zacząłem popadać w tarapaty. Może to
przypadek, może to zbieg okoliczności, ale nie ukrywam, że pod tym względem
nadchodzący rok jawi mi się niebezpiecznym. Może wyjście z grupy coś zmieni w
tym zakresie, może – o ile nie wyjdą – styl, w jakim w grupie zostaną, da mi
siłę, może tak?.. Sprawdzę to na własnej skórze i na innych fragmentach mojego
eksperymentowanego organizmu.
Innym niebezpieczeństwem, jakie czeka mnie w przyszłym roku,
będzie moje kolano. Konkretnie prawe kolano. Zmniejszyłem przebiegane odcinki,
co staram się nadrabiać regularnością, ale ono i tak skrzypi. Jeszcze chwila i
zamienię się w truchtolenia, co uprawia truchlenie po okręgu. Już teraz tempo
spada, już teraz sam sobą pogardzam, a co będzie gdy zostanę biegowym
chefalumpem? Będzie groźnie. Rok fizycznych uszkodzeń organizmu w roku Erło, to
może być koniunkcja ponad moją cierpliwość/wytrzymałość. A jeżeli do tego
dojdzie jeszcze np. zakończenie kariery przez np. Edytę Górniak, to cios będzie
zbyt silny. Niestety…
Rodzina… Rodzina jest niebezpieczna w sposób permanentny,
zwłaszcza dzieci, w myśl zasady, że małe, to mało niebezpieczne, a ze wzrostem
poziom zagrożenia narasta, no i nie da się w tym kontekście ukryć, że chodzi o Wiktora…
Nie wiemy, jak on to robi i skąd bierze budulec, bo nie z jedzenia, ale jednak go
przybywa. Chłopak większy, to i konflikty, problemy, dramaty też są większe. W
przyszłym roku znowu większa kurtka, buty, czapka, może łóżko?
Praca. Tak… Są dwa główne problemy związane z pracą.
Pierwszy jest taki, że się ją ma i -
chociaż się nie chce! - trzeba pracować, a drugi taki, że się jej nie ma
i – chociaż się chce! – nie można. Oby żaden z tych problemów nie spotkał mnie
w nadchodzącym roku, ale niebezpieczeństwo jest. Aha! Wham! Moment! Z pracą wiąże się
jeszcze jeden problem, kładący się cieniem na całość życia ludzkiego, a
mianowicie: zarabia się za mało! Zawsze i wszędzie! Oby mi zatem realna siła
nabywcza się klapnęła w Nowym Roku 2016!
Worek zagrożeń: jedzenie modyfikowane genetycznie, rak we
wszystkich gatunkach i lokalizacjach, zgony i choroby osób bliskich, awarie
samochodu, bezsenność, ślepota, niemożność czytania, konsumpcjonizm, brak
grzybów na jesień w lasach, głupota, psy (ale tylko takie, które gryzą),
zadławienia i zachłyśnięcia, film o katastrofie, przyrost masy ciała, klęska
urodzaju/nieurodzaju, że się spadochron nie otworzy, osy, pomysł na i
realizacja tatuażu, agresja…
Jak wiadomo, powyższy katalog nie ma końca i pewne jest
tylko to, że coś z niego się zdaży. Oby jak najmniej. Czego oczywiście Państwu
życzę. Tak… Zakończyłem pogodnie, gdyż jak wiadomo, póki co pogoda nam dopisuje.
Na absolutny koniec roku zaś coś skrajnie już optymistycznego - ciąg logiczny, proces technologiczny!
Zatem, pamiętając że ciągnie ciąg do ciągu i biorąc pod
uwagę, że miłe złego początki, ale jednocześnie rozumiejąc powagę i powab
sytuacji, życzę udanej zabawy. Przez zabawę do zbawienia! I pamiętajmy - idea zaangażowanego
humanitaryzmu! - iż pomimo różnych etykiet i opakowań każdy z nas już ma - a
około 23.30 jeszcze bardziej będzie miał! - w środku to samo! Analogicznie do
ostatniego zdjęcia.