Polityka zewsząd twarz wytyka… Ale może by tak umknąć od
tematu? Z drugiej strony wydarzenia dookoła Trybunału Konstytucyjnego niepokoją…
Kto wie czy nie przyjdzie nam stanąć na barykadach, a przynajmniej jakoś
wyrazić swoje zdanie w sprawie?.. No,
zobaczymy. Na ten moment bank, który udzielił nam kredytu hipnotycznego na mieszkanie, w
którym mieszkamy sobie rodzinnie, podnosi marżę w związku z zapowiedzią wprowadzenia
nowego podatku. Na szczęście (dla nas) sprawa ma dotyczyć tylko nowych kredytów, ale
kto wie, co będzie dalej? Kto wie? Ręce do góry!
W teatrze byliśmy na przedstawieniu dla dzieci. Utwór był o
przygodach Pippilotty Wiktualii Firandelli Złotomonetty Pończoszanki. Oprawa
bardzo mi się podobała, samo przedstawienie mniej, ale obyło się bez dramatu. Najważniejsze,
że sztuka podobała się dziecku, gdyż do dziecka była adresowana. Do mnie działania
Teatru im. Wilama Horzycy nigdy jakoś specjalnie nie przemawiały. Może ja za
mało wrażliwy jestem, może nieelegancko trzeźwy do teatru przychodzę, a może
zupełnie i po prostu jestem prostakiem, ale jakoś do mnie przedstawienia tego teatru
nie trafiają. Byłem tam kilka razy i nic. Całe przedstawienia szły obok mnie.
Hm… Jeszcze sobie przypominam, że jak byłem na przedstawieniach teatru niszowego,
konkretnie Teatru Wiczy, to miałem to samo… Też kulą w płot we mnie strzelali,
razili sztuką swą, a ja nie porażony oddalałem się na nogach. Może ja ateatralny
jestem? Będąc jednak swego czasu na rockoperze o Jezusie w teatrze Muzycznym w
Gdańsku i owszem doznałem wzruszeń… Może zatem mój teatralny niedowład ma
charakter miejscowy? Nie wiem, cóż, bywa. Znieczulica miejscowa.
O! Spotkanie towarzyskie w formie obiadu miało miejsce w
łikend ostatni. Dawno już nie byłem spotykany towarzysko i muszę przyznać, że
na spotkaniu było miło i towarzysko. Może wynikało to z faktu ogólnie uprawianej
przez zebranych ludzi wzajemnej do siebie sympatii, może poparcie tejże
alkoholem wzmogło nastrój (we mnie wzmogło), a może zadziałało coś zupełnie
innego. Nieważne. Było miło. I towarzysko. Poza kilkoma wyjątkami oczywiście,
ale nie ma się co dąsać, ansać i kąsać. Towarzysko.
Nadal biegam i trzeba to wyznać: samo zaparcie to za mało by
„nadal biegać”. Do tego potrzeba czegoś więcej, bądź też czegoś mniej… Ogólnie mówiąc:
sprawa jest tajemnicza i mroczna i na 100 % zaangażowane w kwestię są siły
upaprane potocznie zwane nieczystymi. Biegam sobie ostatnio już nie tylko jak
szczur w kółko po stadionie, ale wyprowadzam się na spacer wzdłuż Trasy
Średnicowej i zapętlam by wracać ulicą przy której stoi Radio. Owo radio,
emitujące katolicki głos w Twoim domu. Radio, którego nie słucham, a które
napisane ma na ścianie, że ono już 25 lat gra w służbie: Bogu, Kościołowi,
Narodowi… Tak, chyba tak to idzie i w takiej kolejności właśnie: od ogółu do
szczegółu. Obok takiego napisu sobie przebiegle i mrocznie przebiegam zastanawiając
się, co na to wszystko mniejszość niemiecka?
I Tobie też!
OdpowiedzUsuń