czwartek, 23 marca 2017

Odmienne stany rozproszenia świadomości



Zamach w Londynie. Wiosna. Pogrzeb Wojciecha Młynarskiego. Za oknem drugi dzień łazi ten sam pies – bezpański, wyrzucony, wybrał wolność? Brak ochoty do pracy. Brak ogłady towarzyskiej. Polityka krajowa i zagraniczna. Zaparowane okularki na basenie wczoraj. Rozpacz wszechogarniająca i ta skutkująca żalem do ogarnięcia. Poranna gonitwa i syn, który zawsze ma czas. Marudzenie - oczywiście że przesadzam. „Glizda Lucka”. Człowiek na księżycu i księżyc na człowieku. Tęsknota. Tak… Tematów jest morze – do przepłynięcia i do utonięcia też. Mógłbym zająć się tyloma sprawami, rozwinąć je, upiększyć i „podać dalej”, ale jakoś tak niekoniecznie i niekomicznie… Właściwie lubię te stany, kiedy jestem w rozsypce, a może nie tyle w rozsypce, co nie bardzo zwarty i gotowy. Obserwacja tych wszystkich możliwości, szans, tematów, ruchów przy jednoczesnym własnym bezruchu, ale i przy braku dyskomfortu, bywa miła. Kontemplowanie bycia nikim i łagodne opadanie. Trochę tak, jakby dostać przyzwoitą dawkę środka przeciwbólowego i siedzieć spokojnie na fotelu dentystycznym. Może to jedyny temat, którym warto się zająć i do którego warto się zapalić? Narcyz na fotelu dentystycznym…

E tam, marudzę. Nadchodzi łikend. Z całą pewnością będę świadkiem mnóstwa ważnych i mniej ważnych wydarzeń, wydarzą się też rzeczy mniej i bardziej niewydarzone. Może w końcu wygram z synem w Fifę (tak, to już obsesja), może przebrnę przez kolejne stronice dzieła Pani Olgi Tokarczuk, może pójdziemy na spacer, może pojedziemy do lasu, może będę w proszku i będę musiał się zalać. Hm… Może już jestem w proszku, tylko jeszcze się nie zorientowałem, że potrzebuję płynu, żeby się w nim rozpuścić i zmienić stan skupienia? Jeszcze wszystko przede mną! Morze możliwości po horyzont! Nic tylko wsiąść do balii i płynąć. Wiosłując chochlą albo sitkiem oczywiście. Ahoj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz