Wajda umarł.
Cohen umarł. Jeszcze parę innych osób też umarło. Zawsze, jak zejdzie z tego
świata artysta - a jak zejdzie artysta wielki to zwłaszcza - pojawia się komunikat
o „niepowetowanej stracie” i że nasze dalsze istnienie będzie teraz już niemożliwe…
Odbiera nam oddech, siłę, rozum. Co najmniej kilka razy w roku przeżywamy
dramat, którego nie powinniśmy przeżyć, a jednak… dajemy radę! Przypomina mi to
trochę sytuację – tylko z drugiego bieguna emocji - z talentszołów, kiedy to
jeden czy drugi juror po występie uczestnika na moment zamiera, po czym wyraża
zachwyt nad zachwytami i komplementuje w sposób tak napompowany i sztuczny, że patrząc
na to z delikatnego ziewu znudzenia i zażenowania płynnie przechodzę do
wymiotów. (Z tego też powodu ograniczam oglądanie talentszołów, szkodzą mi na posiłki).
Media mają tendencję do podbijania emocji, nie zmienimy tego, a jedyne co da
się zrobić, to wbrew nawałnicy dowlec się jakoś do dnia następnego.
Z
Listopadowych atrakcji towarzyskich odbyły się już dwie, czyli wizyta ludzi znad
morza i obejście urodzin małżonki Mej Joanny. Oba spotkania udane, bo oba pełne
pozytywnych emocji. Z Gdańszczanami wybraliśmy się do Młyna Wiedzy i muszę powiedzieć,
że to miejsce robi na mnie coraz lepsze wrażenie. Raz jeszcze przypomniał mi się
Londyn i raz jeszcze utwierdziłem się w przekonaniu, że nasze jest lepsze.
Urodziny małżonki Mej Joanny zaś charakteryzowały się wysokiej jakości
perlistym dowcipem doborowego towarzystwa i przesmacznym trunkiem księżycowym.
Lampki choinkowe siały blask i budowały atmosferę. Teraz przed nami już tylko wesele,
a skoro wesele, to wiadomo, że będziemy się weselić!
Legia
wykonała historyczny mecz z Borussią Dortmund. Jak włączyłem TV po 30 minutach
spotkania, to wynik już był pokaźny, a jego kształt ostateczny mógł zawstydzić
hokeistów. No i dobrze! Niemce strzelają, ale i my im odstrzelujemy! Mniej, rzadziej,
ale zawsze. Nie będzie nam sąsiad złowrogi kopał dupy bez strat własnych! I
tego trzeba się trzymać, a jak poprawimy obronę, to i z pierwszym składem BVB
damy radę!
Reasumując: sobie i Państwu życzę dystansu do świata i bliskiego kontaktu ze sobą samym. Sto lat.
Przyłączam się bardzo chętnie do fristajlu polegającego na polegiwaniu na trawie - to jest jedna z moich bardziej ulubionych aktywności fizycznych :)
OdpowiedzUsuń