Wekowanie weekendu. Ach! Gdyby możliwe było magazynowanie
czasu, w którym wszystko gra, współgra, pasuje, jest ok. albo przynajmniej nie
uwiera i nie zgrzyta. Bo też nie chodzi mi o mitomańskie powroty do mlekiem i
miodem płynącej krainy dzieciństwa, czy w przeszłość jeszcze bardziej
szemranego czasu przed mitycznym upadkiem. Nie. Chodzi mi o zwykły, całkowicie
ziemski i wręcz przyziemny weekend spędzony m.in. w Bydgoszczy. Był
superspacer, na którym zbierane były bydgoskie pokemony. Była wizyta w teatrze
na Jacku i Placku z muzyką Lady Pank i coś tam jeszcze było, ale już nie
pamiętam. Było bez szału, ale też bez dołowania i marazmu. Było stabilnie miło.
Zwłaszcza ta ostatnia fotka, z wczoraj, jest wiosenna. Będzie lepiej!
Arku, wróciłem!
OdpowiedzUsuńDzień dobry Włodku. Cieszę się z Twojego powrotu, choć czy mam po temu powody? Doprawdy, nie wiem...
OdpowiedzUsuń