Patyczak nie przeżył wylinki… Czyli, że - póki co - nie
posiadamy zwierzątka hodowlanego, ale plany są. Niechybnie idzie bowiem ku
drugiemu patyczakowi! Nie jest to może rozmach epicki, nie jest to eskalacja na
miarę „dobrej zmiany”, dla mnie jednak jest to kierunek pożądany. Tak… Pożądam
patyczaka… Skoro mamy już akwarium, kupiliśmy spryskiwacz i zgromadziliśmy
zapas liści, to chyba nie ma co teraz przerzucać się na jakieś egzotyczne formy
życia typu pies, czy kot?! Patyczak został zaakceptowany, oswojony, opanowany i
niech tak pozostanie. Przy okazji wyszło na jaw, że promocja w ramach której
Wiktor nabył patyczaka (2 zł zamiast 3 zł), była promocja urojoną, gdyż
normalnie patyczaki (w rozmiarze prezentowanym przez naszego denata) zamykają
się w cenach wyrażanych groszami. Cóż… Raz jeszcze spotkało nas w życiu wielkie
oszustwo…
W kraju zaś zmiany, zmiany, zmiany! Taki na przykład Jacek
Kurski, który już żegnał się z polityką, już jedną nogą dreptał w niebycie - odradza
się oto na naszych oczach i na wizji zasiędzie i będzie jej prezesował! Tak
powiadają! Dziwna, przestraszana rzecz, nominacja za dnia! Może w naturalnym
świetlne kamera lepiej go bierze? Nie wiem sam czy to, co się odbywa, jest
raczej śmieszne, czy raczej straszne… Jak sobie popatrzę i posłucham tych
przedziwnych dla mnie wypowiedzi, a to minister Waszczykowski ze swoją
dziwaczną alegorią na temat rozwoju społeczeństwa w kierunku
wegetariańsko-rowerowym, a to posłanka Pawłowicz z potokiem triumfującej
niechęci/pogardy, a to orędzie Prezydenta itp., to odnoszę wrażenie, że jest
groteskowo. Zawsze byłem zwolennikiem nie popadania w nadmierną histerię i
nadal jestem, ale nocne działania, klimat w którym są przeprowadzane i ton
wypowiedzi nie podobają mi się. Nie są „z mojej bajki”. Wyczuwam w tym zwykły
brak przyzwoitości.
Za oknem zaś śnieg i mróz. Jest kawałek polskiej, białej
zimy. Wczoraj po treningu karate poszedłem z Wiktorem, choć na chwilę, na
sanki. Było z górki na pazurki! Chłopak zjeżdżał, ja podziwiałem.
Polrepwsiat (męska) gra w turnieju kwalifikacyjnym do IO –
szanse są. Żeńska wczoraj zakończyła zmagania – szans brak.
Dzień jest dłuższy od najkrótszego w roku! Chyba już o
kwadrans! I jak ja wyraźnie to widzę! Nawet w środku nocy!
Odbył się pierwszy, inaugurujący tegoroczny sezon mój trucht
po okręgu, a właściwie po obwodzie stadionu. Był mróz, był padający i leżący
śnieg i był wiatr, czyli wymarzone warunki atmosferyczne. Alleluja i do przodu!
Siedzę i patrzę. Jak ten śnieg pada. Na ziemię, na płatki, na twarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz