Właściwie, nie ma się czym chwalić, ale: nie umarłem. Znaczy to tylko tyle, że umarcie jeszcze przede mną, czyli przyszłość jawi się tak zwanych "świetlanych barwach".
Kurtułazyjnie i kulturalnie pozdrawiam z tego miejsca wszystkich dwóch/dwoje czytelników bloga.
Ałtor.
nawzajem :) też jeszcze ciągnę
OdpowiedzUsuń;-) czyli jest nas przynajmniej takich dwóch, ale - jak tak patrzę dookoła - to mogą nas miliony!
OdpowiedzUsuńNo nareszcie...A teraz przejdźmy do konkretów, dłuższy wpis się czytelnikom należy.
OdpowiedzUsuńA tych czytelników jest zdecydowanie więcej niż dwóch/dwoje. Pozostaję w oczekiwaniu na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuń:-) To, że nie umarłem, nie znaczy jeszcze że żyję! Nie wyciągajmy pochopnych wniosków, nie traktujmy spraw w kategoriach oczywistych oczywistości. Ja oczywiście się postaram, ale niczego, niczego nie mogę obiecać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń