Byłem
w kinie wczoraj i mało brakowało, żebym napisał „fajny film wczoraj widziałem”.
No dobra, nie było źle, ale jednak ogólnie do HWDP! Widywałem przecież filmy
dużo lepsze, po co ja wam tutaj o tym wszystkim pieprzę? Trzech chłopków z
miasta na południu Polski, zapodaje bity zamiast być gdzieś w wojsku. Mają swe
problemy, mają swe miłości, no i czasem schiza w życiu ich zagości. Ale wszyscy
mają swoje pjorytety, są uczciwi, pracowici, z czasem coraz bardziej zżyci.
Szkoda, że na końcu ten z nich najlepsiejszy wziął wyskoczył z okna miast napisać
o tym kilka zajefajnych wierszy. Tak kończą chłopacy te bardziej wrażliwe, że
ciut szybciej bywają nieżywe.
Tak
ogólnie, to całkiem fajny film wczoraj widziałem, ale żeby zaraz za Panem
Wojewódzkim mówić o „najlepszym polskim filmie dziesięciolecia”, to bym raczej tak
nie powiedział. Nie kupię płyty Paktofoniki. Co najwyżej koszulkę. A to Kino w
Toruniu, to w Wielkim Sklepie pomieszczone, to niech je dunder świśnie z ich
numeracją rzędów. Na trzy minuty przed emisją reklam takie zamieszanie powstało,
że jeju! No dobra. Kończę. Ale jeszcze nie ze sobą.
Jestem Bogiem,
uświadom to Sowie,
uświadom Prosiaczkowi,
przede wszystkim zaś Misiowi!
PS. W kategorii „bogowie w
polskiej piosence” lepiej leży mi kawałek głoszący, że
„tutaj wódka jest Bogiem,
a wiara nałogiem”
O widzę że podobny temat poruszamy ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie. ;-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń