Jak będzie w tym roku wyglądać święto w domu Misia, który tak
bezpardonowo został zaatakowany i właściwie skasowany przez agresywną Kaczkę?
Jak ze smakiem pochylić się nad żurem, jak udać do kościoła ze święconką, kiedy
wszyscy patrzą i nie wszyscy współczują i kiedy trzeba tam pojechać na własną
rękę, prywatnym wozem, bądź – upodlenie i upadek – pójść na nogach? Jak żyć
Panie?! Jak żyć Panie Ministrze?! Znowu apteka? Znowu codzienność i szarzyzna? Mysie
bobki przy listwie przypodłogowej… Czy Miś da radę? Czy temu Misiu po półtora
roku działalności w sferze publicznej, do której – jak to się okazało po
wnikliwej i dogłębnej analizie komisji – nie miał kwalifikacji, uda się podjąć
trud istnienia?.. Jechał, kierował ciężką wojskową ciężarówką, odbijał z rąk
wrogów, bronił i żywił, a tu du-i-pa, bo bez zaplecza. Niesiony chyba tylko
wiarą, nadzieją i zapałem, wrodzoną smykałką i talentem stawał na barykadach,
toczył bój za bojem, unosił siebie na falach w tym eteru też, ale do czasu… Nie
pomógł nawet doping i słowa otuchy płynące wprost z Torunia. To nie będą raczej
zbyt radosne święta, no chyba, że jakiś prezent jednak osłodzi temu młodemu człowiekowi
ów trudniejszy moment w życiu. Może Mikołaj przyjdzie już na wiosnę? Święta, to
czas cudów, nie można o tym zapominać!
Ze swej strony zaś, niesiony zawodowym zapałem i
muzyką relaksacyjną (tu i ówdzie tylko przeplataną Ave Maryja i Requiem), pragnę
złożyć wszystkim trojgu czytelnikom niniejszego bloga/blogu najserdeczniejsze życzenia,
aby nie dręczyły ich dreszcze, torsje, erupcje, wyrzuty bycia wyzutym/tą z sumienia.
Niech ten nadchodzący czas, który – jako się rzekło – nadchodzi, skoro już nadchodzi,
to przyniesie ze sobą istotnie zmianę na lepsze, bez jednoczesnego pogarszania na
gorsząco gorsze. Niech po całości kwiat zakwitnie, ptak zaćwierka, niemoc
ustąpi, a wymaz z ucha jednoznacznie wykluczy najgorsze. Niech sny śnią się sennie
i łagodnie, bez chłodu, głodu i innych apopleksji. Samoakceptacji,
samokontroli, samoświadomości, samouwielbienia, ale w granicach prawa i zdrowego
rozsądku. Bo zdrowie, w tym rozsądek, jest najważniejsze! Oczywiście pobożne życzenia
bezbożnych nie muszą się spełniać, nie ma najmniejszego powodu by czynnik
decyzyjny reagował, ale… Nadzieja to jest potwór karmiący się odpadkami, jest
jak koza – zeżre wszystko i jeszcze da mleko. Właśnie… Zatem: na zdrowie i do
zobaczenia! A co się zobaczy, to się jeszcze zobaczy.
Acha, jacyś radykałowie znowu namazali na ścianie. Klimat może nie jest świąteczny, ale skoro już wroga wytropili i wskazali, to - ku upowszechnieniu i ku przestrodze - zamieszczam.