Zimą po plaży. Zdarza mi się nieczęsto, ale w dobrym
towarzystwie i z napędem pigwówkowym, mógłbym powtarzać do plus
nieskończoności.
Przeglądam zdjęcia w Internecie pomieszczone przez ludzi i
uderza mnie jednak szablonowość ujęć i klimatów, z drugiej strony mnogość życia
prowadzonego na całej planecie, z trzeciej strony fotografie jedzenia, że niby
– och, oto moje śniadanko, mój obiadzik, kolacyjka godna foci, a z czwartej
kolesie toples – nie spodziewałem się, że jest tego tyle! Po blogach
lajfstalowych nie było lekko, więc teraz odpuszczę sobie dalsze przygody
przeglądactwa.
Psy. Jest jeden, w zamierzchłych czasach ukryty pierwszy pies
tego świata i od niego pochodzą wszystkie inne. I nie jest/nie było to żadne
tam stworzenie rasowe, tylko klasyka kundla – po prostu pies pierwotny. Od
wielu lat obserwuję, że łazi po ziemi niesamowicie duża grupa psów o wyglądzie
niemal identycznym. Żeby nie gadać za dużo zamieszczam zdjęcie tego, o co mi
chodzi. Oczywiście występują odstępstwa od wzoru, ale tych odwzorcowych jest na
prawdę sporo. Może z ludźmi jest podobnie? Pewnie jest.
Nie biegam. To pierwsza tak długa przerwa od początku świata
chyba. Ale jak już pobiegnę, jak ruszę, jak wystrzelę, to normalnie Forest
Gump.
Za pomocą kierowcy BOR-u Pani Premier rozwaliła się samochodem.
Należy cieszyć się, że nikomu nie stało się nic bardzo poważnego. Ale, właśnie…
Dlaczego, nawet przy takiej okazji, od razu mamy do czynienia z zagmatwaniem,
tajemnicą, niejasnościami? Sam wypadek przecież mógł się zdarzyć, że któryś tam
i nie pierwszy ostatnio, że problem ma swoje korzenie, że odpowiedzialność –
ok., to niech trwa dyskusja, ustalanie i naprawianie, ale dlaczego dookoła w
miarę prostej sprawy, tyle znaków zapytania i sprzecznych informacji?! Przecież
gdyby w każdym tego typu zdarzeniu było tyle zagmatwania, to policja ugrzęzłaby
to dwóch dobach. A gdyby tak po prostu powiedzieć: ok. - nasza wina, nie
mieliśmy tych cholernych wyjców, jechaliśmy w zanadto rozciągniętej kolumnie,
stało się – to co by było? Albo – wersja lajtowa: „nie wiemy co się stało,
trzeba sprawę zbadać” – mówi minister
Błaszczak. Ta… Marzenie takie mam, ale „się nie da”, bo na ten moment
jest sytuacja starcia: młody człowiek kontra państwo – sytuacja opresji, jak z
filmów. Przed postawieniem pytań udzielono jasnej i jednoznacznej odpowiedzi, a
teraz nie zgadza się ona z wersją podnoszoną przez innych, bo pojawiają się
nagrania z monitoringu, bo naoczni świadkowie odjechali i nikt z nimi nie
porozmawiał, bo dlaczego właściwie BOR-owiec walnął w drzewo, skoro – nie ma
przebacz! - powinien pojechać prosto, bo nie wszyscy słyszeli syreny, a
zeznających 11 funkcjonariuszy, to właściwie strona w sprawie, a nie bezstronni
świadkowie? Dlaczego jest tak mgliście?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz