Jak mówi jeden z moich
kolegów: "pizza... jedzenie włoskich biedaków, a wy się nim [tu słowo
niecenzuralne "kurwa"] zachwycacie, jak jakimś frykasem". Nie wnikając w
sensowność tego stwierdzenia i nie oceniając jego warstwy emocjonalnej ja
przyznaję się do tego, że lubię. Jeszcze z czasów studenckich wlecze się za mną
sentyment do toruńskiej Pizzeri Piccolo, a wcześniej – jako dziecku PRL – pizza
kojarzyła mi się z potrawą drogą, przesmaczną, restauracyjną czyli czymś extra!
Czasy się zmieniły, ale pizzę nadal lubię, nie za często, teraz raczej w
wykonaniu własnym, czy – przy użyciu półproduktów – półwłasnym, nie koniecznie
tylko z obowiązkowym kiedyś keczupem, po prostu lubię. No i czy to nie jest
powód do tego, żeby zmienić pracę? Taka okazja, takie ogłoszenie może się już nigdy nie
powtórzyć!
Zresztą... Kto z nas nie marzył o tym, żeby zostać pizzerem... Pizzerem, Jankiem, Zorrem, kierowcą Czarnej Wołgi, Wampirem z Bytomia, czy Misiem Uszatkiem? Kiedyś przychodzi ten moment, że spełniają się marzenia z dzieciństwa i dla kogoś z Was - drodzy czytelnicy tego bloga - to może być właśnie dziś! (Uwaga dla zainteresowanych: oferta sfotografowana w Malborku, więc myślę, że praca będzie świadczona właśnie tam).