Jest wiosna w fazie pełnego lotu, a ja mam zdjęcia jeszcze z
tej chwili, kiedy dopiero – wraz z całą Polską - „wstawała z kolan”. Mimo tego
nie odpuszczę sobie ich publikacji, wszak publikuję wszystko #cosięda! Zatem.
Kwiaty wstępne i pąki. Wspaniały pokaz potencjału i
gotowości do rozkwitu, a nawet sam kwit. Jakbym widział siebie czterdzieści lat
temu… Też byłem zwinięty w sobie, zielony, ledwie się rozpościerający od morza
do morza możliwości. Nie znałem bólu, cierpienia, smaku śledzia po japońsku, a
nazwiska: Duda, Milik, Kowalski nic mi nie mówiły. Nic mi nic nie mówiło. Nic,
a nic. Przyszłość była przede mną, a nie za mną. Zatem wiosna była. Była
wiosna. I teraz zdjęcia. Czterptyk.
Byliśmy nad polskim morzem. Oczywistym było zrobienie
zdjęcia z zachodem w tle, wszak ludność regionu zawsze marzyła o zachodzie.
Zachód, to było coś! A wschód (my), to było coś gorszego. Pobyt nadmorski
udany. Normalnie doznałem delikatnych oparzeń posłonecznych, czego się
absolutnie nie spodziewałem. Na szczęście tym razem uniknąłem dramatu w skali
ogólnoludzkiej. Dyptyk.
Wiosna. Esencja kwintesencji.
Te sprawy pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, ale… My
rodzice uczęściliśmy z synem naszym na zajęcia wspólne organizowane na
uniwersytecie. W ramach tychże przeprowadzaliśmy prześwietne eksperymenty,
wśród których były i takie oto wiosennie kolorowe! ;-) Wykonaliśmy też mydła
przeróżne, w tym jakże symbolicznego wiosennego (a może wiosennie
symbolicznego?) zajączka. Syn zapowiedział, że własnoręcznie wykonane mydła
nigdy nie zostaną zużyte. No i dobrze. Zajęcia były ciekawe, a ilość tłuszczu i
soli wyekstrahowanych z chipsów po raz
kolejny zaskoczyła i przeraziła obecnych na sali dorosłych, a zupełnie nie
wzruszyła młodych ludzi, którzy - nadludzkim wysiłkiem - zostali powstrzymani
przed pożarciem obiektu badania.
Dziubasówka. No po prostu śmietanka towarzyska na trawie.
Warunki idealne do wypoczynku i się relaksowania. Jedno z tych miejsc, w
których żeby zrobić ognisko nie musisz iść do lasu po drzewo. Drzewo po prostu
jest, leży na równo ułożonym stosie. Podobno samo się tam skądś wzięło i ułożyło.
Tak się czasem w życiu układa… Pozdrowienia dla Leny i Adama. I dla psa, który
niech się trzyma dzielnie.
Las, las, las. Arboretum pod Olsztynem. I tamże dąb papieski.
Na ten moment szału nie ma, ale, za jakieś siąt lat! To będzie dąb nad dęby,
arcydąb, leśne świnie z szacunku nie tkną owocu jego, tudzież tknąwszy doznają
oskrzydlenia i uniosą swe świńskie ciała ku niebiesiech. Dąć w trąby będą w
locie koszącym zwiastując, ostrzegając, dając dźwiękowy ZNAK widomy niewidomym,
że oto jest tu Święte Drzewo. Amen. Kurna… Moc badylka przeniknęła mnie. Widać
to wyraźnie.
Reasumując. Polacy grają w turnieju kwalifikacyjnym w Tokio
i dużo wskazuje na to, że pojadą do Rio Deżanejro.